W języku angielskim psychologizm znalazł najpełniejszy wyraz w głośnych kiedyś pracach oksfordzkiego psychologa, pracującego od 1920 roku na amerykańskim Uniwersytecie Harvarda – Williama McDougalla (1871 – 1938): An Introduction to Social Psychology (1918), Psychologia grupy. Zarys zasad psychologii zbiorowej oraz zastosowania ich do wyjaśnienia życia i charakteru narodowego (The Grup Mind. A Sketch of the Principles of Collective Psychology, With Some Attempt to Apply Them to the Interpretation of National Life and Character, 1920) i innych.
Pierwsza z nich była prawdziwym bestsellerem (szesnaście wydań w ciągu dziesięciu lat) i uważano ją czasem za początek nowej epoki nauki o człowieku. Była też przedmiotem niezliczonych krytyk jako najdoskonalszy zapewne przykład wyjaśniania ludzkiego zachowania się przez odwołanie się do instynktów przy całkowitym pominięciu interakcji społecznej. Książka ta zwiera wręcz wzorcowy wykład stanowiska, którego fundamentem jest założenie, że w psychice człowieka tkwią pewne wrodzone albo odziedziczone tendencje, będące zasadniczymi źródłami myśli i działania indywidualnego i zbiorowego. Stanowią one podstawę, z której rozwija się stopniowo wola i charakter ludzi i narodów. Mamy tu więc do czynienia z psychologizmem w stanie czystym (Szacki 2002).
William McDougall wprowadził psychologię społeczną na nowe tory. Przede wszystkim ustabilizował samą nazwę „psychologia społeczna”, a nowej nauce nadał kierunek zdecydowanie biologistyczny, w przeciwieństwie do przeważnie historycznego podbudowywania teorii przez uczonych francuskich. W jego teorii i w teoriach kontynuatorów ważną rolę zaczęła odgrywać sprawa dziedzicznych i wrodzonych źródeł aktywności ludzkiej – inaczej mówiąc: sprawa instynktownego pochodzenia działalności i społecznego współżycia ludzi ze sobą. Szereg psychologów, socjologów, ekonomistów i historyków poszło za myślami przewodnimi Wstępu do psychologii społecznej (1908) McDuogalla. Wystarczy wymienić takich psychologów jak: Drevera, Allporta, Bagleya, Woodwortha, poniekąd niezależnego E. Thorndike’a, filozofa i pedagoga J. Deweya, socjologa Vierkandta. Przez blisko ćwierć wieku socjopsycholodzy studiowali na ogół w sposób rozważaniowy lub metodami statystyki – instynktową podstawę poczynań ludzkich. Popadali przy tym w coraz to bardziej rosnące sprzeczności (Pieter 1976).
Przyjęcie takiego założenia pozwoliło McDougallowi zbudować „rodzaj molekularnej teorii zachowania się, która miała służyć m. in. wyjaśnianiu zjawisk społecznych. „Molekułami” były w niej instynkty. Instynktem McDougall nazywał „(…) odziedziczoną, czyli wrodzoną, dyspozycję psychofizjologiczną, która sprawia, że obdarzony nią osobnik spostrzega specjalnie przedmioty pewnego określonego rodzaju i zwraca na nie uwagę, doznaje przy spostrzeganiu tych przedmiotów pewnych swoistych wzruszeń i wykonywa względem nich pewne czynności, albo przynajmniej jest do tego wewnętrznie popychany”. Dopiero zbadanie owych molekuł miałoby pozwolić na zbudowanie naukowej teorii bardziej złożonych zjawisk (Szacki 2002).
W aktywności instynktownej wyróżniono zatem trzy główne aspekty: poznawczy, afektywny i dążnościowy. Aspekt afektywny – czyli dająca się uchwycić w introspekcji jakość emocjonalna – uważany był przez McDougalla za wyróżniającą cechę różnych instynktów. McDougall zakładał siedem głównych instynktów, z których każdy warunkuje jeden jakiś rodzaj podniecenia emocjonalnego, którego jakość jest dla niego właściwa, charakterystyczna. Są to instynkty: ucieczki (strach), awersji (obraza), ciekawość (zdumienie), wojowniczość (gniew), pewność siebie (uniesienie lub dodatnie samopoczucie), samoponiżania się (uległość) i uczucia rodzicielskiego (tkliwość). Istnieją także „pewne inne instynkty o mniej wyraźnej tendencji emocjonalnej”, obejmujące: stowarzyszanie się, zdobywanie, budowanie, reprodukcję i śmiech, wraz z nie-specyficznymi tendencjami wrodzonymi bez specyficznego emocjonalnego podniecenia, takimi jak sympatia, podatność na sugestię, naśladowanie i zabawa. W końcu istnieją pomniejsze instynkty, takie jak: kaszel, drapanie się, kichanie itp. (Brett 1969).
O krótkotrwałym sukcesie tej teorii zdecydował jej pozornie ściśle naukowy charakter, który polegał m.in. na odwołaniu się do najnowszych osiągnięć biologii. Teoria ta miała jednak, w gruncie rzeczy, słabą podstawę empiryczną i niczego zadowalająco nie wyjaśniała.
Instynktywizm McDougalla zakładał mianowicie możliwość redukcji faktów społecznych do faktów psychicznych, tych zaś do owych „molekuł”, jakimi są instynkty. Tak więc autor ten tłumaczył na przykład religię przez przypisanie ludziom instynktu religijności, kapitalizm – przez przypisanie im instynktu kolekcjonerskiego, urbanizację – przez przypisanie im instynktu stadnego itd. Krytyka takiej teorii nie była rzecz jasna trudna, wystarczyło bowiem wykazać, iż opisywane przez McDougalla instynkty nie są empirycznie stwierdzalnymi faktami, lecz co najwyżej hipotezami, które w dodatku niczego nie wyjaśniają, służąc tylko za nazwy pewnej liczby nieznanych faktów. Ponadto gdyby nawet natura ludzka była właśnie taka, jak sądził McDougall, to i tak pozostawałoby w mocy zastrzeżenie Znanieckiego, który twierdził, iż główny błąd instynktywistów polega na zastąpieniu rzeczywistego człowieka uczestniczącego w procesach społecznych człowiekiem jako przedstawicielem gatunku biologicznego. „Tymczasem – pisał Znaniecki – (…) zastąpienie takie jest bezprawne, gdyż pojęcia te są zupełnie różne: podmiot czynny nie daje się utożsamić z przedmiotem przyrodniczym, natura człowieka jako przedstawiciela gatunku homo sapiens nie może wyjaśnić jego działalności jako twórcy kultury. Łatwość uogólnień opartych na pojęciu natury ludzkiej pochodzi po prostu z ich płytkości, stąd, że nie próbują one nawet uwzględnić istotnych, zasadniczych cech działalności kulturalnej, gdyż są zupełnie z życiem kulturalnym niewspółmierne” (Szacki 2002).
W swych Energies of Men w roku 1932 McDougall zmodyfikował swą wczesną doktrynę, aby odpowiedzieć na szereg zarzutów. Porzucił słowo „instynkt” ze względu na jego mieszanie się ze starym biologicznym pojęciem „instynktu” i zamiast instynktów wysunął osiemnaście „skłonności” (propensities) i wielką liczbę „zdolności” wrodzonych, takich jak zdolność stania, chodzenia, połykania i mowy. „Skłonność” jest „dowolną stroną konstytucji wrodzonej, której to strony naturą i funkcją jest wywoływanie – gdy się nadaży sposobność – jakiejś tendencji aktywnej” . Ta sama tendencja może aktywizować wiele różnych zdolności. U zwierząt niższych zdolności „sprzężone” są ze skłonnościami wrodzonymi w sposób dużo bardzie ścisły. Zdolności „sprzężone” z jakąś skłonnością, która ma – wyróżniający ją – „odczuwany” charakter i specyficzną strukturę neurologiczną, są równoważnikiem starego instynktu (Brett 1969).
Wypada jednak przyznać, że schemat wyjaśniania rzeczywistości społecznej nie był aż tak prosty, jak to wynika z An Introduction to Social Psychology. Wskazuje na to Psychologia grupy, a więc książka poświęcona nie preliminariom psychologii społecznej, lecz jej rozwinięciu i zastosowaniu. W świetle tej pracy koncepcja McDougalla okazuje się dużo bardzie skomplikowana, a to co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, zadaniem psychologii społecznej czyni on w niej badanie nie tylko wrodzonych czynników zachowania się ludzkiego, lecz również wpływu wywieranego na jednostki przez grupę, przy czym dopiero poznanie „życia psychicznego” tej ostatniej ma umożliwić poznanie życia indywidualnego „w całej jego konkretności”. Po drugie, Psychologia grupy obfituje w sformułowania antyredukcjonistyczne, a nawet takie, z których mogłoby wnikać, że autor przypisuje grupie jako takiej życie psychiczne będące czymś innym niż życie psychiczne jej członków.
Nie chodzi tu, rzecz jasna, o to, aby wytykać McDougallowi niekonsekwencję. Jego koncepcja jest godna uwagi nie tylko jako przykład skrajnego psychologizmu, lecz również jako świadectwo trudności, na jakie we wczesnej fazie swego rozwoju natrafiła psychologia społeczna, rozporządzając tylko, z jednej strony, jakąś koncepcją psychiki indywidualnej, z drugiej zaś – jakąś doktryną socjologiczną, nie mając natomiast żadnej teorii kształtowania się osobowości społecznej. Koncepcję McDougalla – podobnie jak wiele innych koncepcji nastawionych na zbliżenie nauk społecznych i psychologii – cechowała w związku z tym oscylacja pomiędzy psychologią indywidualną i socjologią (Szacki 2002).
BIBLIOGRAFIA
- Brett G. S., Historia psychologii, PWN, Warszawa 1969.
- Pieter J., Historia psychologii, PWN, Warszawa 1976.
- Szacki J., Historia myśli socjologicznej, PWN, Warszawa 2002.
/AN/
Redakcja strony