Wybory rektorów na polskich uczelniach akademickich mimo epidemii przebiegły sprawnie, udało się je uchronić od bezpośredniej ingerencji bieżącej partyjnej polityki. Dwa klasyczne uniwersytety (UAM, UŁ) trafiają pod przywództwo kobiet, a to może być reakcja na trudne czasy – komentują socjolodzy z UMK.
Na uczelniach publicznych w ostatnich miesiącach odbywały się wybory nowych rektorów. Nowa 4-letnia kadencja rozpocznie się od początku nowego roku akademickiego. W rozpoczynającej się kadencji – zgodnie z Ustawą Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce (Konstytucja dla Nauki z 2018 r.) – zmienia się rola rektorów. Będą mieli oni większe niż dotąd możliwości kierowania polityką uczelni.
PAP poprosiła o komentarz dotyczący wyborów prof. Dominika Antonowicza i dr Annę Pokorską – socjologów z UMK zajmujących się badaniami dot. szkolnictwa wyższego.
Prof. Antonowicz zwraca uwagę, że wybory – które odbywały się w czasie epidemii – miały dość niezwykły przebieg. Przeprowadzano je nie tylko w bardzo różnych formułach (niektóre – zdalnie, inne – w formie tradycyjnych głosowań), ale i różnych miejscach.
I tak np. nowy rektor Uniwersytetu Wrocławskiego – prof. Przemysław Wiszewski – został wybrany na rektora Uniwersytetu Wrocławskiego podczas zgromadzenia elektorów na Stadionie Miejskim we Wrocławiu. Z przyczyn epidemicznych elektorów usadzono na stadionowych trybunach.
„Ogólnie w uczelniach akademickich wybory przebiegły sprawnie i bez spektakularnych problemów, choć mniej korzystanie sytuacja wyglądała w uczelniach zawodowych, gdzie pojawiły się pewne zawirowania” – komentuje prof. Antonowicz. I zwraca uwagę na Państwową Wyższą Szkołę Wschodnioeuropejską w Przemyślu. Tam unieważniono marcowe wybory rektora m.in. dlatego, że przeprowadzono je zdalnie – wbrew zapisom statutu uczelni. W kolejnym głosowaniu, przeprowadzonym pod koniec maja – zwyciężył (podobnie jak i w unieważnionym głosowaniu) dr Paweł Trefler.
„Sukcesem jest to, że wybory rektorskie – choć z natury swej polityczne i budzące wielkie emocje – udało się uchronić od bezpośredniej ingerencji bieżącej partyjnej polityki, która ma wyniszczający i toksyczny wpływ na wszystko, czego się tylko dotknie. Wprawdzie usiłowano niektórym kandydatom przypinać partyjne etykietki, ale wydaje się, że jednak bez większego powodzenia” – uważa prof. Antonowicz.
Choć jego zdaniem kampanie przed wyborami rektorskimi były umiarkowane, to w kilku uczelniach nie przebierano w środkach i wybory przybierały formę brutalnej walki o głosy. „To też pokazuje, że pewne uniwersalne mechanizmy walki o władzę funkcjonują niezależnie od majestatu instytucji” – ocenia socjolog.
Zdaniem prof. Antonowicza przełomem niewątpliwie jest to, że w nowej kadencji pojawi się spora liczba rektorek, w tym dwie w klasycznych uniwersytetach.
Prof. Bogumiła Kaniewska została wybrana na nową rektor UAM w Poznaniu (będzie ona też przewodniczącą Konferencji Rektorów Uniwersytetów Polskich), a nową rektor UŁ zostanie Elżbieta Żądzińska. W poprzedniej kadencji ani jeden tak duży uniwersytet, tzw. bezprzymiotnikowy, nie był kierowany przez kobietę. Ponadto w nadchodzącej kadencji m.in. prof. Marta Kosior-Kazberuk zostanie nową rektor Politechniki Białostockiej, prof. Celina M. Olszak nową rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach, prof. Danuta Zawadzka rektorem Politechniki Koszalińskiej, a prof. Anna Wypych-Gawrońska pokieruje drugą kadencję Uniwersytetem Humanistyczno-Przyrodniczym w Częstochowie. Kobiety zarządzać będą też niektórymi uczelniami zawodowymi.
Socjolog dr Anna Pokorska z UMK tłumaczy, że na uniwersytetach nie ma formalnych barier ograniczających kobietom dostęp do karier kierowniczych. „Jednak kultura i tradycja uniwersytecka są głęboko zakorzenione w wartościach uznawanych za typowo męskie, a sama funkcja rektorska tak obrosła symboliką związaną z tą tradycją, że kobietom trudno jest się wpisać w archetyp uniwersyteckiego lidera” – komentuje.
Jej zdaniem pojawienie się we władzach uniwersytetów kobiet nie oznacza, że w środowisku akademickim dokonała się nagła i trwała zmiana świadomości w tym zakresie. „Wybór rektorek może być natomiast syndromem 'szklanego klifu'” – komentuje. Szklany klif odnosi się do sytuacji, gdy pojawia się kryzys lub konieczność działania w nowych, niepewnych warunkach, które zwiększają ryzyko utrzymania stanowiska.
Dr Pokorska doprecyzowuje, że większy odsetek kobiet na stanowisku rektora może być reakcją na trudne czasy, jakie następują w szkolnictwie wyższym – to nie tylko wyzwania związane z pandemią, ale i wyzwania wynikające z reformy uczelni, w tym zwiększona rywalizacja uczelni w sferze badawczej.
Podobnego zdania jest prof. Antonowicz: „Przed nowymi rektorami i rektorkami bardzo niepewny okres, ogromne obawy związane z zagrożeniem powrotu do zdalnego nauczania, ewaluacja działalności naukowej w 2022 roku, ale również dla wielu akademickich uczelni zmagania o status 'uczelni badawczej’ czy o wykorzystanie szansy, jaką tworzą sieci Uniwersytetów Europejskich”. Jego zdaniem nowi rektorzy – bardziej niż ich poprzednicy – będą rozliczani z wyników swoich działań. „Funkcja rektora/rektorki staje się silnie funkcją zarządczą a w mniejszym stopniu reprezentacyjną” – ocenia.
PAP – Nauka w Polsce, Ludwika Tomala
lt/ ekr/
Redakcja strony