Z punktu widzenia indywidualnego szczepienie przeciw COVID-19 to kwestia uzyskania odporności osoby, a z punktu widzenia społecznego – odporności zbiorowej. Na ogół tylko jeden z tych wymiarów jest brany pod uwagę i najczęściej jest to wymiar indywidualny – powiedział PAP profesor Grzegorz Lissowski z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego.
Prof. Lissowski podkreślił, że problem szczepień przeciw COVID-19 wyróżnia to, że ma on dwa wymiary: indywidualny i społeczny. „Wymiar indywidualny polega na zapewnieniu osobie pewnego poziomu odporności na zarażenie koronawirusem lub przynajmniej łagodniejszy przebieg spowodowanej przez niego choroby. Wymiar społeczny opiera się na stworzeniu odpowiedniego poziomu odporności zbiorowej, który redukuje możliwość zakażenia się tym wirusem. Oba wymiary są ze sobą ściśle związane” – powiedział Lissowski i dodał, że dla ochrony osoby przed zarażeniem wirusem nie wystarcza jej zaszczepienie, gdyż żadna szczepionka nie gwarantuje 100 proc. odporności. Konieczne jest uzyskanie odpowiedniego poziomu odporności zbiorowej i tym samym zaszczepienie odpowiedniego, wysokiego odsetka populacji.
Szczepienia przeciw COVID-19 są przykładem pewnego typu problemu sprawiedliwości dystrybutywnej. Polega on na podziale jednakowych i jednorodnych dóbr między pretendentów w sytuacji, gdy każdy z nich może otrzymać tylko jedno dobro.
„Z punktu widzenia indywidualnego szczepienie to kwestia uzyskania odporności osoby, a z punktu widzenia społecznego to uzyskanie poziomu odporności zbiorowej. Na ogół tylko jeden z tych wymiarów jest brany pod uwagę i najczęściej jest to wymiar indywidualny. To jest specyfika problemu sprawiedliwego podziału dóbr, który powinien być tak przeprowadzony, aby minimalizować jakiekolwiek napięcia społeczne wynikające z takiego podziału” – zaznaczył Lissowski i podkreślił, że wypadku szczepień sytuacja jest specyficzna, bo fakt szczepienia się osoby ma konsekwencje nie tylko dla niej, ale również dla całej zbiorowości.
Celem strategicznym Narodowego Programu Szczepień przeciw COVID-19 „jest osiągnięcie poziomu zaszczepienia społeczeństwa umożliwiającego zapanowanie nad pandemią COVID-19 do końca 2021 roku”. Każda osoba ma zagwarantowane otrzymanie szczepionki. Nie ma więc problemu, kto powinien otrzymać szczepionkę, a jedynie – w jakiej kolejności należy przeprowadzać szczepienia. „Osoby, które decydują lub nie na szczepienie myślą w kategoriach indywidualnego zabezpieczenia się. Oczywiście istnieją takie osoby, dla których wymiar społeczny może być mniej istotny, bo chciałby, żeby na przykład służba zdrowia się rozjechała i dlatego się nie szczepią lub mają obawy, że szczepienie może być szkodliwe dla organizmu. Socjologicznie to złożony problem” – powiedział Lissowski.
„Sytuacja bardzo podobna do tej, jaką mamy dziś w związku ze szczepieniami, była przed laty, kiedy zastanawiano się, w jakiej kolejności zwalniać żołnierzy amerykańskiej służby wojskowej. Wtedy pod kierunkiem amerykańskiego socjologa Samuela Stouffera przeprowadzono badanie, w wyniku którego wypracowano system punktowy zwalniania żołnierzy, którzy się na ten system zgodzili. Okazało się, że 82 proc. zwolnionych było zadowolonych z tego systemu. Najbardziej zadowoleni byli szefowie armii, którzy w ten sposób byli zabezpieczeni przed naciskami z rozmaitych stron, aby w pierwszej kolejności zwalniać konkretne oddziały” – podkreślił Lissowski i dodał, że ważna była pewna kolejność podejmowania decyzji i przydzielania dobra w postaci zwolnienia oraz fakt, że było to zaakceptowane społecznie.
„Żeby jakikolwiek taki system podziału funkcjonował sprawnie to musi to być akceptowany społecznie. Oczywiście w przypadku szczepień nie było możliwości przeprowadzenia takich badań jak w przypadku żołnierzy amerykańskich, nie było na to czasu, a sytuacja była dynamiczna. Decyzje były podejmowane ad hoc całkiem rozsądnie poprzez określenie kolejności grup, których szczepienia obejmowały. Można dyskutować, czy taka kolejność była dobra czy nie, ale nie dałoby się tego zrobić w wyniku badań” – dodał.
„Być może badacze przeanalizują dokumentację Rady Medycznej przy premierze i dyskusje, jak to się toczyło. Z punktu widzenia podejmowania decyzji jest to bardzo frapujący temat. Mam nadzieje, że tak się stanie nie tylko z powodu ciekawości, ale żeby poznać mechanizmy decyzyjne, które za tym się kryły” – podsumował. (PAP)
Autorka: Agnieszka Gorczyca
ag/ mhr/
Redakcja strony