Dziesięć zdarzeń z historii świata, które są powszechnie uznane za momenty zwrotne dziejów militarnych lub cywilizacyjnych opisał Ludwik Stomma, felietonista „Polityki”, etnolog, antropolog kultury, profesor paryskiej Sorbony. Jego teza jest jednak przewrotna i prowokacyjna – kluczowe bitwy, daty, wojny są wykreowanymi dla potrzeb polityków i historyków momentami o niewielkim znaczeniu dla bieżącej chwili i losów zaangażowanych w nich państw i ludzi. „Historie przecenione” ukazały się nakładem wydawnictwa ISKRY.
„Mityczna historia, czyli ta historia, która funkcjonuje w społecznym obiegu, nie tylko dowolnie zestawia fakty i wiąże je rzekomym pokrewieństwem. Zmienia również klęski w zwycięstwa i, rzadziej, zwycięstwa w klęski. Ze szczegółów buduje uogólniające legendy i odwrotnie – wydziera szczegóły z całości, po czym rzuca je, pozbawione kontekstu, na bieżący użytek” – pisze w prologu książki Ludwik Stomma.
„Historie przecenione” to publikacja z pogranicza eseju i książki historycznej. To przede wszystkim wielki popis erudycji i błyskotliwości, ale również odwagi. Stomma rzuca wyzwanie typowym podręcznikom historii i próbuje odmitologizować dziesięć wydarzeń, począwszy od historii starożytnej – bitwy pod Maratonem po współczesność – oblężenie Stalingradu podczas II wojny światowej.
Autor stawia wyzwanie historii, jak to określa, rozmytej w bełkocie stereotypów, półprawd, luźnych skojarzeń i anegdot. Jego zdaniem, historycy wybierają i promują tylko takie zdarzenia, które można ukazać jako barwne, symboliczne czy patetyczne. Dlatego z jednej strony to właśnie historycy są odpowiedzialni za taki obraz, obraz czytelnych, ostrych cezur między epokami. Z drugiej strony – według autora – historię i jej wielkie wydarzenia bardzo chętnie wykorzystywali i nadal wykorzystują do swoich doraźnych celów politycy i przywódcy. Swobodne żonglują faktami i modelują je do własnych potrzeb, wykorzystują w celu legitymizacji władzy.
Stomma przywołuje w rozdziale dotyczącym wodza Wercyngetoryksa i końca niepodległej Galii przykład Napoleona III, który nakazał rozpocząć wykopaliska w domniemanej twierdzy Alezja – po jej zdobyciu Galowie utracili wolność. Napoleon III wprost odnosił się do Galów i ich walki o niepodległość przyrównując walkę Galów (w jego mniemaniu przodków Francuzów) do wojen z jego czasów.
Do wyobraźni szczególnie przemawia rozdział „Rok 476”, w którym Stomma rozprawia się z tak chętnie przyjmowaną przez historyków cezurą kończącą okres starożytności. Autor kreśli rys dziejów politycznych Rzymu w V wieku, z którego jasno wynika, że ówcześni nie zdawali sobie sprawy z faktu ostatecznego upadku cesarstwa. Dalej naukowiec drąży zagadnienie początków średniowiecza, którego dłuższa charakterystyka w podręcznikach rozpoczyna się od IX wieku, mimo że epoka zaczyna się pod koniec V wieku. Losy królestw Ostrogotów, Longobardów czy Franków w odczuciu autora balansują na granicy obu epok.
Idąc dalej tym tropem jeden z kolejnych rozdziałów Stomma poświęcił upadkowi Konstantynopola („Wydarzenie, które nie wstrząsnęło światem, wstrząsnęło natomiast scholarską chronologią” – pisze) i innym momentom wiązanym z końcem średniowiecza.
Szokujące wnioski płyną z lektury części poświęconej Wojnie Trzydziestoletniej, którą naukowiec określa mianem wojny dla wojny. „Tutaj, na ziemiach zdeptanych przez wojska habsburskie, duńskie, szwedzkie, francuskie, hiszpańskie mamy do czynienia z wyludnieniem przekraczającym dwie trzecie” – zauważa autor. I dalej: „Nie wstrząsnęła ona (Wojna Trzydziestoletnia – przyp. PAP) niczym, ale w panteonie zbrodni człowieczych zajmuje czołowe zaiste miejsce”. Według Stommy, wieńczący konflikt traktat westfalski (1648) został przez historyków przeceniony, gdyż nie stanowił zakończenia zmagań europejskich, nie był początkiem epoki absolutyzmu, wreszcie nie skończył czasów wojen religijnych.
Natomiast ostatnia bitwa Napoleona Bonapartego – pod Waterloo w mniemaniu Stommy utkwiła w powszechnej świadomości tylko i wyłącznie dzięki sprytnej propagandzie Anglików. Jego zdaniem, nawet gdyby cesarz wygrał bitwę, jego losy i tak były przesądzone w obliczu miażdżącej przewagi przeciwników. Autor uważa, że o losach Napoleona bardziej przeważyła bitwa pod Lipskiem, ale ponieważ nie uczestniczyli w niej Brytyjczycy, ich propaganda wolała oczywiście nagłośnić Waterloo. „Intryga polityczna przekuta została w mit heroiczny, a 18 czerwca 1815 r. w dzień decydujący o losach świata i Europy, jakby wszystko nie zostało zadecydowane już wcześniej” – pisze.
Stomma odbrązowił również generała Cambronne – przywódcę gwardii cesarskiej, który odmówił poddania się. W podręcznikach przytaczana jest odpowiedź na propozycję zawieszenia broni: „Gwardia umiera, ale się nie poddaje”, podczas gdy w rzeczywistości wojskowy soczyście zaklął.
Stomma kończy książkę mocnym akcentem, który zastępuje podsumowanie. Opisuje mianowicie wielomiesięczną bitwę dwóch wielkich armii, rozgrywającą się podczas I wojny światowej pod Verdun. „Roczne zmagania pod Verdun, ochrzczone +młynem Verdun+, +piekłem Verdun+, ostatecznie nie miały znaczenia, bo nie przyniosły żadnych zmian. W ramach strategicznych, a nawet taktycznych kanonów uznać więc je można za poniekąd niebyłe” – pisze. O tym, jak bardzo bezcelowa była bitwa świadczy fakt, że front ostatecznie ustabilizował się na tej samej linii co przed rozpoczęciem zmagań.
Autor próbując zrozumieć, dlaczego żołnierze z takim oddaniem walczyli i ginęli (w sumie pod Verdun zginęło 700 tys. osób!) odwołuje się do zjawiska wyobrażeń zbiorowych opisanych przez Emila Durkheima. „Oto ludzie, którzy, każdy z osobna, widzieli absurdalność czynów, nienawidzili tych czynów bardziej niż nieprzyjaciela, a jednocześnie zgadzali się pełnić rolę mięsa armatniego, szli zabijać i umierać, jakże często świadomi, że owo zabijanie i umieranie jest im obce, pomimo że jest ich własnym zabijaniem i umieraniem” – pisze.
Książka wpisuje się w tok przemyśleń autora zawartych w tomie „A jeśli było inaczej… Antropologia historii” wydanym w 2008 roku.
PAP – Nauka w Polsce, Szymon Zdziebłowski
agt/bsz
Artykuł pochodzi z portalu internetowego Nauka w Polsce (www.naukawpolsce.pap.pl).
Redakcja strony