Na polskich uczelniach przybywa systemów antyplagiatowych, ale brakuje jednostki, która badałaby ich jakość – uważa szef Otwartego Systemu Antyplagiatowego (OSA) dr hab. Marek Kowalski. Prace nad jednym ogólnopolskim systemem antyplagitowym zapowiada już resort nauki.
Efektywność działania Otwartego Systemu Antyplagiatowego – stworzonego przez konsorcjum uczelni w ramach Międzyuniwersyteckiego Centrum Informatyzacji – oraz sposób interpretowania jego wyników przedstawiono we wtorek podczas seminarium na Politechnice Warszawskiej.
Zgodnie z obowiązującą od października 2014 roku nowelizacją ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym, uczelnie mają obowiązek sprawdzania prac dyplomowych – przed ich obroną – z wykorzystaniem programu antyplagiatowego i umieszczania ich w Ogólnopolskim Repozytorium Prac Dyplomowych (ORPD).
Na wdrożenie kompleksowych rozwiązań antyplagiatowych w połowie grudnia ubiegłego roku 50 polskich uczelni publicznych i niepublicznych otrzymało prawie 35 mln zł. Konkurs – finansowany ze środków Programu Operacyjnego Wiedza Edukacja Rozwój (POWER) – rozstrzygnęło wówczas Narodowe Centrum Badań i Rozwoju.
„Ogłaszając konkurs POWER nikt w zasadzie się nie troszczył, jakie – pod względem jakości – rozwiązania antyplagiatowe będą preferowały uczelnie. Źle, kiedy nie oceniamy wartości rozwiązań antyplagiatowych. Nie ma ciała, które by badało jakość systemów antyplagiatowych” – powiedział we wtorek PAP dyrektor OSA, dr hab. Marek Kowalski.
Nad pomysłem wprowadzenia jednego ogólnopolskiego systemu antyplagiatowego pracuje obecnie Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. „Opracowujemy projekt zmian ustawowych, które by to umożliwiły” – poinformowało PAP biuro prasowe resortu nauki.
Na początku lutego minister nauki Jarosław Gowin mówił: „Uważam za nieracjonalną sytuację, w której dziesiątki milionów złotych wydawane są na budowę przez uczelnie własnych systemów antyplagiatowych. Oszacowaliśmy, że koszt budowy takiego systemu, który miałby charakter uniwersalny zamknąłby się w kwocie kilku milionów. Wydaje się, że jest to rozwiązanie dużo bardziej racjonalne”. Jak wyjaśniał zaś wiceminister nauki Aleksander Bobko, kierunek jest taki, aby pozostawić monopol na sprawdzanie prac z repozytorium w rękach ministerstwa i wyniki udostępniać uczelniom.
„Taka informacja do nas dotarła, ale w prace (nad zmianami) nie jesteśmy włączeni” – powiedział we wtorek dr hab. Kowalski. „W pewnym sensie byłby to powrót do pierwotnej idei. Jeszcze kilka lat temu deklarowano, że będzie jeden centralny system antyplagiatowy. Miało tak być, ale nie jest w imię pluralizmu i wolnej konkurencji na rynku programów antyplagiatowych. Czy jest to dobry pomysł, tego już nie będę oceniał” – dodał.
Jak ocenili na wtorkowym seminarium przedstawiciele systemu OSA, jednym z problemów, z którymi się spotykają twórcy systemów antyplagiatowych, jest brak dostępu do treści prac zawartych w ogólnopolskim repozytorium. Promotorzy prac nie mogą przez to porównać fragmentów kontrolowanej pracy dyplomowej z tą, w której znaleziono jakieś zapożyczenia.
„Można porównać pracę dyplomową z tymi umieszczonymi w repozytorium, ale na razie nie ma możliwości, aby zobaczyć, jakie są te rozbieżności. To nie jest tylko problem OSY, ale żadna uczelnia nie jest w stanie tego zrobić, ani żaden system antyplagiatowy” – powiedział dr hab. Kowalski.
Jak podkreślił, wszystkie systemy antyplagiatowe muszą pracować za pomocą tzw. skrótów nieodwracalnych. To reprezentacja matematyczna oryginalnej pracy dyplomowej, która nie pozwala odtworzyć pierwotnej wersji tekstu. One zabezpieczają prace przed wydostaniem się na zewnątrz, ale utrudniają też pracę promotorom. „Skróty nieodwracalne to pochodna polskich zapisów dotyczących prawa autorskiego. Z jednej strony muszę zbadać pracę, a z drugiej strony musi być ona zabezpieczona przed ewentualnym wyciekiem. Rozwiązaniem jest właśnie skrót” – tłumaczył rozmówca PAP.
„Dzięki niemu nie da się odtworzyć szyku zdań użytego w oryginale pracy, kolejności akapitów, odmian słów. Gdyby ktoś nam wykradł skróty, to nic się wielkiego nie stanie. W pracy mogą tam być informacje bardzo cenne, np. jak skonstruować most nad rzeką, co przy kradzieży oryginału może dać komuś wymierną korzyść. W przypadku skrótu, tej konstrukcji odtworzyć się nie da” – opisał Kowalski.
Redakcja strony