Problemem poruszanym w niniejszym artykule jest sposób prezentowania spółdzielni socjalnych w polskiej publicystyce opiniotwórczej. Jako przykład obrazujący zagadnienie, zostały wybrane publikacje „Gazety Wyborczej” z 2017 r. do 16 października, czyli do momentu pisania tego opracowania. „Gazetę Wyborczą” wybrano ze względu na szeroki krąg osób, do których dociera i fakt, że jest drukowana na terenie całej Polski, jako dziennik ogólnokrajowy z lokalnymi stronami. Autorka spróbuje odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób są przedstawiane spółdzielnie socjalne w tym dzienniku.
Poddano analizie 27 artykułów opublikowanych w „Gazecie Wyborczej” i jej dodatkach w 2017 r. Były to artykuły, które w tytule, podtytułach lub w treści zawierały słowo „spółdzielnia socjalna” wraz z jego odmianą i nawiązywały do poruszanej problematyki. Ze względu na obszerność zagadnienia i ograniczone możliwości prezentacji, zostaną przybliżone jedynie fragmenty wybranych tekstów.
Zacznijmy od tego, czym jest spółdzielnia socjalna. Według „Gazety Prawnej” (Grączewska-Ivanova, dostęp: 16.10.2017): „spółdzielnia socjalna jest nowym typem spółdzielni pracy, która daje możliwość znalezienia pracy osobom zagrożonym wykluczenie społecznym, zgodnie z hasłem «praca zamiast zasiłku». Przedmiotem działalności spółdzielni socjalnej jest prowadzenie wspólnego przedsiębiorstwa w oparciu o osobistą pracę członków. Tworzona jest przez minimum 5 osób fizycznych, będących bezrobotnymi, osobami uprawnionymi do korzystania z zatrudnienia socjalnego lub niepełnosprawnymi. Do stosunków łączących spółdzielnię z jej członkami stosuje się odpowiednio zasady obowiązujące w spółdzielniach pracy”.
Spółdzielnia socjalna jest dobrowolnym zrzeszeniem osób. Jest także podmiotem ekonomii społecznej, ponieważ prowadzi działalność łączącą cele gospodarcze i społeczne. Działa na rzecz społecznej i zawodowej reintegracji (czyli odbudowy umiejętności pełnienia ról społecznych) jej członków.
Jak są więc przedstawiane spółdzielnie socjalne w prasie? Na co zwraca się uwagę? W jakim kontekście? Wszystko to może wpływać na skojarzenia, jakie mają czytelnicy ze spółdzielniami socjalnymi. O tym jak niewielka jest wiedza o ich działalności, przekonaliśmy się już w przeprowadzonych badaniach ankietowych.
Działalność istniejących spółdzielni socjalnych
Zdecydowanie najwięcej miejsca zajmują opisy tego, czym zajmują się wybrane spółdzielnie socjalne. Może być wśród nich: kawiarnia, restauracja, bar mleczny, piekarnia, hotel, ośrodek turystyczny, pralnia, sklep z odzieżą, firmy świadczące usługi porządkowe, usługi ogrodnicze, zajęcia edukacyjne, usługi opiekuńcze, czyszczenie nagrobków, organizacja potańcówek, produkcja plecaków dla dzieci, czy nawet mobilna biblioteka dowożąca książki niepełnosprawnym i seniorom, a nie jest to pełna lista. Wiele spółdzielni prowadzi warsztaty i szkolenia, np. dotyczące niepełnosprawności, radzenia sobie ze stratą bliskiej osoby itp. Organizują czas osobom starszym i najmłodszym.
Spółdzielnia „Dobra” prowadzi kawiarnię przy ul. Nowowiejskiego w Poznaniu oraz restaurację połączoną z winiarnią przy ul. Za Bramką. „Dobra” zatrudnia m.in. osoby z zespołem Downa. Dorosłych z autyzmem zatrudnia „Furia” z ul. Elizy Orzeszkowej. Spółdzielnia produkuje m.in. torby z filcu, plecaki dla dzieci czy wyszywane naszywki. „Wspólny stół” z kolei jest restauracją na Śródce, w której pracują osoby trwale bezrobotne, głównie podopieczni poznańskiej fundacji „Barka”.
Mamy Spółdzielnię Socjalną „Lubiczanka”. To wielobranżowe przedsiębiorstwo społeczne, założone przez gminy Lubicz i Obrowo. Jej pracownicy roznoszą pocztę do mieszkańców, odbierają szkło, zajmują się pracami porządkowymi. Tutaj widać ciekawą współpracę przedsiębiorstwa społecznego z MPO, gdzie to drugie ma obowiązek selektywnej zbiórki śmieci i może zlecać podwykonawstwo, w tym przypadku odbiór szkła. Takie spółdzielnie mogą też świadczyć usługi opiekuńcze. Na przykład w „Lubiczance” są osoby zapewniające dzieciom z autyzmem transport do szkoły w Toruniu.
Autorzy artykułów koncentrują się głównie na opisywaniu sukcesów tych podmiotów. Czasami wzmianka o spółdzielni socjalnej pojawia się mimochodem, ponieważ przedmiotem artykułu jest jakieś wydarzenie, które taka spółdzielnia organizuje.
Domoffon zadebiutował na wakacyjnym rynku festiwalowym w 2015 roku. Jego organizator – spółdzielnia socjalna Ogniwo – ma pokaźną bazę kontaktów, którą jej członkowie wypracowali sobie jako artyści oraz promotorzy koncertów. W ten sposób udało im się stworzyć małe święto muzyki niezależnej. W niespełna trzy lata zgromadzili pokaźne zaplecze miłośników tego typu muzyki. Okazało się, że letni festiwal organizowany w sercu miasta, zamiast na jego obrzeżach, jak ma to miejsce w przypadku większości imprez, jest dla wielu osób bardzo atrakcyjny.
Spółdzielnia Socjalna „Jasne, że alternatywa 21” zaprasza na solowy recital Pawła Łowickiego „na gitarę i słowo”. Ten autor tekstów, poeta, kompozytor, aranżer i wokalista ma na swoim koncie dwie płyty – „Do zobaczenia” oraz „Tylko czas” (która ukazała się w tym roku).
Z opisów istniejących spółdzielni socjalnych można dowiedzieć się, że znajdują w nich zatrudnienie m.in. niepełnosprawni, trwale bezrobotni, chorzy, bezdomni, osoby z autyzmem, osoby z zespołem Downa i z porażeniem mózgowym.
Tworzenie nowych miejsc pracy
Podkreślaną w artykułach korzyścią z tworzenia spółdzielni socjalnych są nowe miejsca pracy. Jest to tzw. biznes z ludzką twarzą, w którym liczy się człowiek, a miejsce pracy ma mu umożliwić godne warunki życia. Wynika to stąd, że spółdzielnie socjalne nie działają wyłącznie dla zysku. Ich celem jest tworzenie miejsc pracy dla osób, które inaczej by jej nie miały. Osoby te zarabiają na swoje utrzymanie lub przynajmniej partycypują w kosztach utrzymania. W przeciwieństwie do przedsięwzięć ściśle komercyjnych, tego typu biznes jest rozwijany się po to, aby zwiększać zatrudnienie i móc zatrudniać więcej osób zagrożonych wykluczeniem społecznym.
W „Szansie” zatrudnieni są członkowie spółdzielni. Bywa, że jedni się wykruszają, na ich miejsce wchodzą inni, także zagrożeni wykluczeniem. – Jesteśmy na takich ludzi otwarci – mówi Mańkowski. – Nawet człowiek, który wyszedł z więzienia, powinien mieć swoją szansę na powrót do normalnego życia, móc się samemu utrzymać.
Klasyczny biznes nigdy mnie nie interesował. Samo dostarczanie usług czy wprowadzanie na rynek produktów to za mało. Dla mnie ważne jest, żeby to, co robię, dawało mi poczucie sensu. W naszej Spółdzielni Socjalnej „WOLA” też prowadzimy działalność zarobkową: jest nią właśnie klubokawiarnia PoWoli, prowadzimy kursy, warsztaty i szkolenia związane z aktywizacją społeczną, ale to, co odróżnia nas od zwykłej firmy to, np. fakt, że ponad połowa członków i członkiń spółdzielni w momencie jej powstawania była zagrożona wykluczeniem społecznym. Osoby, które nie mają szans znalezienia zatrudnienia na klasycznym rynku pracy, mogą się skrzyknąć i założyć spółdzielnię. Ważne jest też, że wszyscy członkowie mają taki sam wpływ na jej funkcjonowanie, a różnice w zarobkach są niewielkie albo żadne.
Obok miejsc pracy dla wykluczonych społecznie (np. niepełnosprawnych), powstają także miejsca pracy dla osób, które im pomagają.
W lokalu zatrudnione są dwie osoby wspierające i pięć osób z różnymi niepełnosprawnościami. Niektóre zatrudnione są na pół etatu, niektóre na cały bądź trzy czwarte – zależnie od indywidualnych potrzeb i możliwości.
Sylwetki pracowników – usamodzielnienie, perspektywy na przyszłość
Praca w spółdzielni jest sposobem na usamodzielnienie się i odciążenie rodzin, które nie będą mogły służyć pomocą cały czas. Dzięki temu zagrożeni wykluczeniem społecznym mają własne pieniądze, mogą realizować swoje potrzeby, pasje, plany oraz uczestniczyć w codziennych czynnościach. Przełamane zostaje poczucie niemocy i beznadziei. Osoby takie zaczynają mieć plany na przyszłość, widzą przed sobą perspektywy. Daje się im szansę, aby mogły pójść dalej. Chociaż czasami ich rodziny mają pewne obawy związane z zatrudnieniem, np. możliwość odebrania renty.
Bo spotykamy się z takimi sytuacjami, że młodzi niepełnosprawni, mając dwadzieścia kilka lat, funkcjonują całkiem dobrze, ale potem mają 30, 40 lat, rodzice się starzeją i też myślą o przyszłości swoich dzieci, bo jeszcze przez jakiś czas są w stanie je utrzymać, zapewnić im byt. Ale co się stanie, kiedy taki człowiek straci rodziców, zostanie sam? To jest problem. Praca w przedsiębiorstwie społecznym daje mu zupełnie inny wymiar, może się realizować w wielu dziedzinach, zdobywać i utrzymywać kontakty społeczne, zawodowe, a często są to ludzie mający bardzo dobre podejście do pracy, dużą obowiązkowość.
Motorem działania lokali stworzonych przez Dobrą Spółdzielnię jest dawanie szansy. – Nasi pracownicy to osoby bardzo lojalne, które poczuły, że dostały szansę. Bardzo się identyfikują ze swoją pracą, z pracodawcą, ze spółdzielnią. Zmieniają swoje życie prywatne, zaczynają mieć plany – Frankowska opowiada o zatrudnionych w lokalach spółdzielni. – To jest moment, kiedy oddaje im się pole działania. A na warsztatach wszystko było organizowane za nich – wyjście na basen czy kręgle – dodaje. Podkreśla, że początkowo jej niepełnosprawni pracownicy mieli obawy, co będzie, kiedy warsztaty zostawią. Ale teraz nikt nie żałuje decyzji. – Doceniają możliwość samostanowienia. Mają swoje pieniądze i sami mogą zaplanować basen, wyjazd, czy kupno prezentu dla bliskich wtedy, kiedy chcą – opowiada Frankowska.
Pracownikami spółdzielni są osoby zagrożone wykluczeniem społecznym, a więc np. chorzy, niepełnosprawni itp. Do tego, aby mogli pracować wystarczy, że zajmowane stanowisko pracy będzie dostosowane do ich predyspozycji. Podkreślane jest to, że taka osoba może być dobrym pracownikiem i świetnie wypełniać swoje obowiązki. Ponadto, czuje się związana ze swoim miejscem pracy.
Zatrudnieni mają ustalone zadania. – Jest zmywanie, przygotowywanie posiłków przy pomocy asystentów, obsługa gości, sprzątanie sali. Wszystko zależy od predyspozycji – mówi Frankowska. W kawiarni organizowane są też wystawy, spotkania czy warsztaty dla osób z niepełnosprawnością, np. nauka języka migowego.
Finansowanie, potrzeba współpracy z przedsiębiorcami
Poruszany jest problem finansowania. Najczęściej wymieniane są: środki unijne, budżet miasta i gminy, środki z OWES-ów, dotacje, zbiórki, granty, projekty oraz własna działalność zarobkowa. Zwraca się uwagę na to, że spółdzielnia socjalna musi na siebie zarabiać, ale nie ma nacisku położonego na zysk.
I to bez poręczycieli, bo to były środki unijne i za ich prawidłowe wykorzystanie ręczyły miasto i OWES – podkreśla Mańkowski. – Mieliśmy więc 120 tys. zł na start. I zaczęliśmy, choć wcale nie od gastronomii, a od… potańcówek! To były takie nasze autorskie projekty: „Dancing 35+” i „Dancing Senior”. Chwyciło, ludzie chętnie przychodzili, wypełniliśmy jakąś lukę w zapotrzebowaniu mieszkańców na rozrywkę. Najpierw potańcówki odbywały się w Cechu Rzemiosł Różnych przy Jachowicza. Wejście kosztowało 20 zł od osoby, każdy przychodził też z własnym koszyczkiem.
Sopot jako pierwsze miasto w Polsce zdecydował się zapewnić leczenie i rehabilitację ofiarom wojny w Syrii. (…) W poniedziałek rada miasta podjęła decyzję o przekazaniu na ten cel 150 tys. zł. Pieniądze w formie dotacji trafią do Spółdzielni Socjalnej „Kooperacja”, którą w 2014 r. powołały gmina, Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta Koło Gdańskie i Caritas Archidiecezji Gdańskiej. Spółdzielnia pomaga bezdomnym i bezrobotnym.
Niektóre ze spółdzielni socjalnych dobrze sobie radzą na wolnym rynku, mają charakter komercyjny i zarabiają na siebie. Obsługują klientów indywidualnych i instytucjonalnych. Stawiane są jako wzór do naśladowania dla innych.
/- Kulturhauz. Jest też Spiżarnia Kujawska, spółdzielnia socjalna z powiatu aleksandrowskiego. Zajmuje się usługami gastronomicznymi, ma stołówkę, w której można zjeść na miejscu, ale też dowozi na specjalne zamówienia, ma obiady abonamentowe, ma dowóz do przedszkola, catering, ma podpisane umowy z lokalnymi przedsiębiorstwami na dostarczanie posiłków regeneracyjnych dla konkretnej grupy pracowników. Ma też zamówienia indywidualne dla pracowników firm i urzędów. Zapewnia catering na imprezy gminne, dożynki, festyny, pikniki rodzinne, prowadzi plażę i ośrodek wypoczynkowy nad jeziorem w Ostrowąsie. Postawiła tam wiatę, zrobiła infrastrukturę, jest sprzęt wodny udostępniany mieszkańcom gminy bezpłatnie. To też jest działanie na rzecz środowiska lokalnego. Szkoły, przedsiębiorstwa mogą sobie tam zrobić piknik.
Naszym potencjałem są goście, którym staramy się uświadamiać, że funkcjonujemy i działamy dzięki nim – bo piją naszą kawę, którą zresztą sami wypalamy, bo jedzą nasze tosty czy kanapki.
W Turku bar mleczny działa pod szyldem spółdzielni socjalnej Powrócisz Tu. Przygotowywane przez nich papryki nadziewane kaszą jaglaną z czystym sumieniem można polecić każdemu. W Kole warto odwiedzić Aktywnych (nie mylić z wymienionym wcześniej Aktywem). To przykład współpracy spółdzielni socjalnej zatrudniającej osoby z niepełnosprawnością intelektualną z oddziałem międzynarodowej korporacji.
Istnieje potrzeba współpracy spółdzielni socjalnych z przedsiębiorcami. Jest to dla nich jedno z ważnych źródeł finansowania. Niestety przedsiębiorcy nie zawsze są tym zainteresowani.
Jakie jest zainteresowanie usługami świadczonymi przez takie przedsiębiorstwa?
/- Jako ośrodek pracujemy nad tym, żeby to zainteresowanie wzmocnić. Razem z organizacjami pozarządowymi i zrzeszającymi pracodawców chcemy wypracować model wzajemnego funkcjonowania, żeby można było sobie pomóc. Są takie rodzaje prac, które przedsiębiorstwo komercyjnie, funkcjonujące na rynku, musi wykonać, ale nie jest to podstawowy zakres działalności firmy, nie przynosi większych zysków z wykonywania danej czynności, np. prace porządkowe związane z przygotowaniem terenu. /To nie jest główna działalność firmy, ale do utrzymania porządku i tak trzeba kogoś zatrudnić…
Chodzi również o to, aby osoby zagrożone wykluczeniem społecznym znajdowały zatrudnienie w firmach prywatnych. Stanowi to problem, ponieważ przedsiębiorcy nie widzą w tym dla siebie korzyści.
Współpraca z JST
Samorząd lokalny pojawia się nie tylko w kontekście udzielania wsparcia osobom wykluczonym, czy spółdzielniom socjalnym, ale także jako partner do współpracy. Zwraca się uwagę na potrzebę zlecania różnych zadań przedsiębiorstwom społecznym. Współpraca z JST jest wątkiem obecnym, ale nie jest on szczególnie eksploatowany w artykułach.
Wszystkie mogą liczyć na nasze wsparcie prawne, księgowe i marketingowe. Równie ważne jest zaangażowanie lokalnych samorządów. Dla spółdzielców to często najważniejsi zleceniodawcy, ich wsparcia nie sposób przecenić. Wspólnie z samorządami pracujemy teraz nad tym, żeby spółdzielnie socjalne mogły skorzystać z przepisów znowelizowanej Ustawy Prawo Zamówień Publicznych.
Spółdzielnia również może pochwalić się certyfikatem „Zakupu prospołecznego”. Działa od 2014 roku i jest zarządzana przez powiat i gminę Wągrowiec. – Poszliśmy do władz gminy i zaproponowaliśmy powołanie spółdzielni. Pomysł się spodobał.
Skąd pomoc, Ośrodki Wsparcia Ekonomii Społecznej
W tekstach występują również Ośrodki Wsparcia Ekonomii Społecznej. Są one podstawową instytucją wsparcia przedsiębiorstw społecznych w Polsce. To do nich udają się osoby chcące założyć spółdzielnię socjalną. Mogą otrzymać rozmaitą pomoc, nie tylko finansową. Oferują wsparcie prawne, księgowe, marketingowe, doradztwo w różnych obszarach działalności przedsiębiorstwa.
I właśnie dlatego OWES, czyli Ośrodek Wsparcia Ekonomii Społecznej poinformował nas o projekcie, w ramach którego moglibyśmy rozpocząć działalność jako spółdzielnia socjalna. I że za tym idą pieniądze – dla osób z kręgu zagrożonych wykluczeniem społecznym. W tej definicji mieścili się też bezrobotni, jak nasza szóstka. Postanowiliśmy wykorzystać tę szansę. (…) Najpierw zaczęły się szkolenia – z przedsiębiorczości, rachunkowości i marketingu. OWES pomógł w napisaniu biznesplanu. No i w końcu przyszły pieniądze – po 20 tys. zł na każdego z członków spółdzielni.
W tworzeniu nowych miejsc pracy w naszym regionie pomaga WRPO 2014+, który daje dofinansowanie z Brukseli za pośrednictwem pięciu ośrodków wspierania ekonomii społecznej (OWES), które obsługują poszczególne subregiony: kaliski, poznański, leszczyński, pilski i gnieźnieński z konińskim. W wyniku ogłoszonych dwa lata temu konkursów mają one łącznie do dyspozycji ponad 80 mln zł.
Socjolog (2009 – UKSW) i project manager (2011 – SGH). Członek International Sociological Association (ISA). Specjalizacja: socjologia zarządzania i rozwoju lokalnego.