Badanie: już niewielkim kosztem i wysiłkiem można zmienić postawę wobec giełkotu

Giełkot to wciąż nie w pełni rozpoznane i zrozumiałe zaburzenie mowy, często mylnie utożsamiane z lenistwem czy brakiem inteligencji. Badacze z UŚ wykazali, że do zmiany postaw wobec takich osób potrzeba niewiele – wystarczy np. udział w wykładzie czy obejrzenie filmu na ten temat.

W dniach 16-17 września na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach odbędzie się III Światowa Konferencja na temat Giełkotu, z udziałem ekspertów z Australii, Francji, Izraela, Królestwa Niderlandów, Litwy, Polski, Niemiec, Norwegii, Turcji, USA, Węgier i Wielkiej Brytanii.

Jak przypomniała dr hab. Katarzyna Węsierska, prof. UŚ – jedna z organizatorek wydarzenia z ramienia Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Śląskiego, giełkot (określany też mianem mowy bezładnej) charakteryzuje się szybkim i/lub nieregularnym tempem mowy, niepłynnością, poprawkami i wznowieniami, opuszczaniem lub przestawianiem sylab, powtarzaniem słów i/lub fraz oraz innymi objawami, takimi jak błędy artykulacyjne i deficyt uwagi.

Dla przykładu: „Psor podział, że jutro jest stateczny termin dania prac zliczeniowych. Kto nie odda, kto nie odda jutro ma prawkę. On podział, że nie można prgować… no, tego terminu psunąć”. Albo: „Wiesz, wiesz, nie byłem… no… w końcu… w tej bliotece. Pjechałem z nim do… no… tego… no… do kina. Fajny ten… no… ten film. Akcja… no… kacja była świtna”.

„Giełkot jest zaburzeniem mowy i języka, często błędnie interpretowanym i identyfikowanym jako jąkanie. Osoby z giełkotem najczęściej nie są świadome, że niepoprawnie i niezrozumiale mówią, a przez to są traktowane jako mniej inteligentne, leniwe lub niechlujne” – powiedziała Węsierska w rozmowie z PAP.

Naukowczyni wraz ze swoim zespołem od lat zajmuje się tematem zaburzeń płynności mowy, w tym postaw ogółu społeczeństwa wobec osób, które doświadczają takich utrudnień w komunikowaniu się. Pierwsze swoje badania ankietowe na temat społecznych postaw wobec osób z giełkotem przeprowadziła ponad dekadę temu. „Wtedy, na próbie 500 osób z ogółu społeczeństwa, okazało się, że ludzie na temat giełkotu nie wiedzą nic lub prawie nic, a do tego panowało przekonanie, że to osoby niechlujne, którym po prostu nie chce się dbać o poprawną wymowę. Potwierdziły to kolejne badania z tamtego czasu, przeprowadzone na grupie studentów polskich i angielskich” – opowiadała logopedka.

Efektem było podjęcie działań edukujących studentów i społeczność akademicką Uniwersytetu Śląskiego w kwestii problemów osób z różnymi zaburzeniami mowy, które – jak wynika z następnych badań – przyniosły oczekiwany skutek.

Najnowsze tego typu badania i działania przeprowadzono na grupie polskich i niemieckich studentów logopedii, w ramach współpracy Uniwersytetu Śląskiego z Uniwersytetem Monachijskim, przy wsparciu Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej.

W badaniu wzięło udział prawie stu studentów logopedii z tych dwóch krajów, którzy obowiązkowo wzięli udział w wykładzie na temat giełkotu, a fakultatywnie w spotkaniu z osobą z tym zaburzeniem. Analiza ankiet przeprowadzonych przed udziałem w eksperymencie i tuż po jego zakończeniu wykazała, że już sam udział w teoretycznym wykładzie przyczynił się do znaczącej zmiany postawy wobec osób z giełkotem. „Gdy dodano obowiązkowe spotkanie z taką osobą – zmiany mogłyby być spektakularne” – podkreśliła Węsierska.

„Jeszcze dekadę temu, wyjściowa różnica w postawie polskich i angielskich studentów wobec osób z zaburzeniami mowy była duża – nasi, niestety, mieli w sobie więcej uprzedzeń i myśleli stereotypowo. Tegoroczne badania pokazały, że m.in. dzięki naszym działaniom edukacyjnym, wyniki polskich i niemieckich studentów są porównywalne” – podała naukowczyni.

Węsierska dodała też, że ciekawą dla niej informacją była różnica w podaniu źródła, skąd studenci mogą czerpać wiedzę na temat giełkotu. Ci niemieccy jako wiarygodne źródło podali specjalistów, polscy – internet i szkołę.

Ekspertka przypomniała, że według szacunków, liczba ludzi z giełkotem jest zbliżona do liczby ludzi jąkających się, których na świecie może być ponad 70 mln. „Problemem jest brak świadomości swojego problemu z mową. Osoba jąkająca się wie, że może szukać pomocy u specjalisty. Osoba z giełkotem często nie zdaje sobie sprawy, że to, czego doświadcza jest opisane jako zaburzenie płynności mowy” – mówiła.

Z powodu giełkotu – kontynuowała Katarzyna Węsierska – wiele osób bywa stygmatyzowanych, co negatywnie wpływa na ich zdrowie psychiczne. „Giełkot to zaburzenie mowy, które w terapii można znacznie zniwelować. A jeśli my, rozmówcy, czegoś nie rozumiemy, wystarczy poprosić o powtórzenie – subtelnie i z poszanowaniem praw drugiej osoby” – podsumowała naukowczyni. (PAP)

Nauka w Polsce, Agnieszka Kliks-Pudlik

akp/ bar/

Pin It

Komentowanie zakończone.