To, jak ukierunkowujemy naszą uwagę, może wpływać na poziom odczuwanego przez nas bólu; na przykład, jeżeli ktoś oceniając swój ból koncentruje się tylko na jego wybranej części, dolegliwości odczuwa jako wyraźne mniejsze. Autorem badań jest polski naukowiec.
Każdy człowiek posiada system odczuwania bólu, który ma różne właściwości, w tym kilka ciekawych cech. Jedną z nich jest sumowanie przestrzenne. „Idea jest prosta: jeżeli będziemy drażnić mniejszy obszar ciała, to ból będzie mniejszy; jeżeli ten obszar zwiększymy, także odczuwanie bólu wzrośnie, pomimo tego, że intensywność drażnienia pozostaje niezmieniona” – opowiada w rozmowie z PAP dr Wacław M. Adamczyk z Laboratorium Badania Bólu Akademii Wychowania Fizycznego im. Jerzego Kukuczki w Katowicach.
Nie jest to jednak takie proste, bo to sumowanie wcale nie wynika z arytmetyki. „Nie jest tak, że kiedy stymulujemy 2 cm kw. powierzchni ciała, to ból wynosi 2 na 10, a kiedy zaczniemy stymulować 4 cm kw., ból wzrośnie dokładnie do 4 na 10. W rzeczywistości w tym drugim przypadku przyrost będzie bardzo niewielki” – dodaje, tłumacząc, że mechanizm ten jest nam bardzo potrzebny na co dzień, a im wydajniej działa, tym dla człowieka lepiej.
„To pozwala nam odczuwać ból i reagować na niego (nawet wtedy, gdy obrażenie ciała nie jest zbyt rozległe), co jest ważnym sygnałem ostrzegawczym dla organizmu – wyjaśnia naukowiec. – Sumowanie przestrzenne można zaobserwować, gdy ktoś wyciąga kawę z automatu. Człowiek odruchowo chwyta kubek tuż przy samej krawędzi, by zredukować powierzchnię ciała poddawaną termicznej stymulacji. To zmniejsza sumowanie przestrzenne i w efekcie ból”.
Dr Adamczyk, który przebywa obecnie na stażu podoktorskim w Cincinnati Children’s Hospital Medical Center, jest głównym autorem badania poświęconego dostrajaniu przestrzennego bólu w kontekście uwagi. Publikacja wieńcząca to badanie powstała we współpracy katowickiej AWF oraz placówki w Cincinnati; ukazała się na łamach „The Journal of Pain”.
SKUP SIĘ NA BÓLU, TO POMOŻE
Celem, który przyświecał naukowcom, było zbadanie, czy i jak przestrzenne sumowanie bólu zmienia się w zależności od uwagi. Zaprojektowali eksperyment, w którym uczestnicy (łącznie 40 osób: 20 kobiet i 20 mężczyzn) przez 60 sek. zanurzali rękę w zimnej wodzie o temperaturze wywołującej ból. Następnie poproszono ich, aby podali, jak silny ból odczuwają w całej ręce (w skali od 0 do 100).
W kolejnej fazie eksperymentu badacze polecili uczestnikom zanurzenie w wodzie tylko połowy dłoni, co było jednoznaczne z wyeliminowaniem połowy bodźca drażniącego. Po skończeniu tej fazy, zanurzano drugą połowę ręki. Po każdym zanurzeniu określano poziom odczuwanego bólu.
Okazało się, że kiedy zanurzana była cała dłoń, u badanych następował delikatny przyrost odczuwanego bólu. „Nie zaskoczyło nas to, bo istnienie takiego efektu dowiedziono już wcześniej. My jednak chcieliśmy pójść dalej i założyliśmy, że także uwaga może odgrywać tu pewną rolę. Daliśmy więc uczestnikom zadanie – za pomocą skupiania swej uwagi mieli rozdzielić bolący obszar na dwie części: a i b. I okazało się, że takie sterowanie uwagą spowodowało, że ból znacząco się zmniejszył. Do tego stopnia, że zniwelował efekt sumowania przestrzennego” – podkreśla naukowiec z AWF.
Gdy badani skupiali się wyłącznie na małym fragmencie bolesnego miejsca, ból był znacznie mniejszy. „Założenie było takie, że koncentracja na mniejszej części bolesnego obszaru spowoduje, iż układ nerwowy 'nałoży na siebie’ swego rodzaju 'filtr’, bo będzie się starał odciąć wszystkie poboczne doznania i skupi wyłącznie na tej jednej okolicy. I dokładnie tak się stało. Oznacza to, że nawet jeżeli uczestnicy skupiali uwagę tylko na fragmencie bolącego obszaru, efekt sumowania przestrzennego bólu był u nich skutecznie zniesiony” – wyjaśnia dr Adamczyk.
EFEKT COCTAIL PARTY
Co to oznacza? „Po pierwsze mamy tu analogię do innego percepcyjnego efektu, który znamy z układu słuchowego. Chodzi o tzw. cocktail party effect. Polega on na tym, że osoba przebywająca w hałaśliwym otoczeniu jest w stanie wychwycić z tego szumu np. swoje imię; potrafi odfiltrować je od wszystkich innych dźwięków dookoła. Okazuje się, że z systemem bólowym może być podobnie” – mówi dr Adamczyk.
Jego zdaniem jest to bardzo ciekawa kwestia, ponieważ do tej pory w kontekście łagodzenia odczucia bólu mówiło się raczej o odwracaniu uwagi, a nie jej odpowiednim skupianiu. Powszechnym zjawiskiem jest np. odwracanie uwagi dziecka rozmową czy urządzeniami elektronicznymi podczas bolesnych procedur medycznych.
„Dostępna literatura wskazuje, że nie ma silnych dowodów na to, iż odwracanie uwagi faktycznie może istotnie łagodzić ból. A my wykazaliśmy, że jest wręcz przeciwnie: nie tylko odwracanie nie działa, ale wręcz odpowiednie skupianie uwagi pomaga zredukować odczucia bólowe” – podkreśla autor badania.
Dr Adamczyk tłumaczy, jak wykorzystać te wyniki w praktyce. „Na przykład załóżmy, że odczuwamy ból na powierzchni 30 cm kw. Zadanie polega na tym, aby mentalnie podzielić sobie ten obszar na 30 części, każda po 1 cm kw., i kierować uwagę na to, jak mocny jest ból tylko w jednej z nich. A potem możemy nawet próbować skupiać się na jeszcze mniejszych fragmentach. To taki trening, który może okazać się bardzo skutecznym i prostym sposobem przynoszenia ulgi osobom zmagającym się z bólem przewlekłym” – mówi.
NADZIEJA DLA PACJENTÓW
Jak podkreśla dr Adamczyk, najważniejszą implikacją z tego badania jest możliwość realnej pomocy pacjentom. „Mamy na przykład pacjenta uskarżającego się na ból pleców. Lekarz czy fizjoterapeuta pyta go, jak silny jest ból, ale nigdy do końca nie wie, czym będzie się kierował pacjent udzielając odpowiedzi: czy oceni cały ból, jaki odczuwa w ciele, czy może skupi się tylko na odczuciach z najsilniej tkliwego obszaru. Dzięki temu badaniu wiemy, że w przypadku tej drugiej opcji ból może być całkowicie niedoszacowany. Że skupiając się na małym punkcie pacjent sam go w dużym stopniu zniwelował. W takie sytuacji lekarz może postawić nieadekwatną diagnozę albo dobrać nieadekwatną dawkę leku, bo ból był nieproporcjonalnie niższy, niż gdyby pytając podkreślił, że chodzi o całość odczuwanego w ciele dyskomfortu. Czyli okazuje się, że trzeba wiedzieć, jak sformułować pytanie, aby było przydatne w praktyce klinicznej” – podsumowuje naukowiec. (PAP)
Nauka w Polsce, Katarzyna Czechowicz
kap/ bar/
Redakcja strony