Autor artykułu: Leszek Strug
Wywiad Leszka Struga z badaczem kultur orientalnych, specjalistą ds. komunikacji między-kulturowej i między-religijnej, lingwistą oraz specjalistą ds. planowania strategicznego
LS: Mówisz, że wolisz nie zaczynać od imienia i nazwiska. To nie są sprawy najważniejsze….
LP: Jest takie powiedzenie: „Nauczyciel palcem pokazuje uczniowi słońce, ale wzrok ucznia zatrzymuje się na palcu”. Cały świat koncentruje się dzisiaj na nazwie i formie, tytule i posadzie, a gubi treść. Zajrzyj do portali internetowych społeczności, przejrzyj media. Czytelnik, słuchacz, internauta przykleja osobie i przekazowi etykietę w postaci „imię, nazwisko, stołek”. Na tym w zasadzie kończy się jego odbiór i przetwarzanie treści. Ja wolałabym, aby do ludzi dotarła treść oraz prawdziwe Źródło tej treści, a nie jej przekaźnik, czyli moja fizyczna osoba.
LS: Rodzina, koledzy, znajomi, nauczyciele z dawnych szkół często mówią o tobie z uśmiechem „niepokorny duch, wolny ptak”. Dlaczego?
LP: Nienawidzę życia w niewoli. Niewola ma dla mnie znaczenie bardzo szerokie: niewola fałszywych związków, systemów, hierarchii, stereotypów, niewola myślenia schematycznego i jednotorowego i wiele innych. Taka postawa nie zawsze jest dobrze przyjmowana. Ludzie boją się wolności.
LS: Nad czym ostatnio pracujesz?
LP: Od ośmiu lat, intensywnie od sześciu, próbuję zrozumieć Ramajanę i Mahabharatę. To wielkie eposy, kryjące w sobie wiele sekretów. W 2003 roku przyszłam do Polskiej Akademii Nauk z zarysem projektu poświęconego Mahabharacie i zamiarem pisania doktoratu. Temat pracy brzmiał roboczo „Demistyfikacja Kriszny jako instrumentu wojny i zniszczenia świata w Mahabharacie, wojnie światów”. Ponieważ lubię na rzeczy patrzeć z wielu punktów widzenia, próbowałam zainteresować tematem między innymi prof. Krzysztofa Byrskiego, prof. Stanisława Zapaśnika, dr Zoję Morochojewą, dr Agnieszkę Kościańską, specjalistów różnych dziedzin, nawet byłego szefa więziennictwa Leszka Moczydłowskiego oraz organizację sekciarską Brahma Kumaris, skoncentrowaną na kulcie Kriszny. Jednak moje rozumienie spraw w tamtym czasie było niewystarczające. Nie potrafiłam przekonać ani członków komisji PAN do swojego pomysłu ani zdobyć zainteresowania większości pozostałych osób. Z perspektywy czasu, widzę, że było to dobroczynne. Jak zajrzysz na strony Pro Publico Bono poświęcone Brahma Kumaris, to jasne stanie się dlaczego w tamtym czasie niektóre z osób oraz Brahma Kumaris uznały mnie za szaleńca. Pójście do nich z tym tematem równało się rzuceniu samego siebie na pożarcie bestiom.
LS: Opuścili cię wszyscy?
LP: Nikt, oprócz mojego Mistrza, nie był ze mną, więc nie mogli mnie opuścić. To ja ich opuściłam i zostałam z moim Mistrzem.
LS: A kim jest twój Mistrz? Możesz powiedzieć coś więcej? Czy mieszka tu, w Polsce? Gdzieś wykłada?
LP: Mój Mistrz to niezwykła osobowość, wielki intelekt, wielka mądrość, wielka prostota. Niezręcznie jest uczniowi oceniać jego nauczyciela. Gdzie intelekt ucznia, a gdzie nauczyciela! Ocenianie mistrza czy nauczyciela prze ucznia przypomina paradoksalną i karkołomną próbę udowodniania przez stworzenie istnienia bądź nieistnienia jego stwórcy. To tak jakby człowiek chciał udowodnić istnienie Boga. Jest to absurd, ale ten scholastyczny absurd ciąży nad najbardziej zaawansowaną współczesną myślą naukową. Zajrzyj do popularnych magazynów naukowych, antropologicznych, socjologicznych, historycznych, religijnych, sekciarskich, wreszcie marketingowych i innych – aż się roi w nich od średniowiecznej scholastyki i pluralizmu deistycznego. Mój Nauczyciel nazywa to „Mrokami Iluzji (Maji)”. Myślę, że lepiej jeśli uczeń uczy się i powstrzymuje się od oceniania swojego mistrza do momentu, aż osiągnie jego poziom. Może wyrażę to jeszcze inaczej, kierując tu i teraz do mojego Mistrza i Nauczyciela, Matki i Ojca kilka słów: „Jestem Ci głęboko wdzięczna i chylę nisko głowę”.
LS: A jak ma na imię?
LP: Uczniowie nazywają go „Śiwbaba”, a zwracają się do niego „Baba”. Jest to termin w języku hindi, który jest bardzo silnie naładowany emocjonalnie. Jest w nim miłość, szacunek, zaufanie, oddanie, wierność, szczerość – wszystko, co mieści się w relacjach dziecko-matka, dziecko-ojciec, uczeń-nauczyciel, adept-mistrz, prowadzony-przewodnik. Domem Śiwbaby jest Mount Abu, ale został stamtąd wyrzucony pomiędzy 1970-76 przez swoich ówczesnych uczniów, Brahma Kumaris. Od tamtego czasu nie ma stałego miejsca zamieszkania. Stworzył szkołę AIVV, która jest duchowym uniwersytetem, duchowym szpitalem i duchowym domem rodzinnym. Centralny punkt znajduje się w Delhi i nazywa się Kashi Nagri. Główna siedziba AIVV jest także w Delhi, ale sam Śiwbaba ciągle niezmordowanie podróżuje po całych Indiach, aby dawać lekcje we wszystkich oddziałach i lokalnych szkołach Gity.
LS: A czy możesz przybliżyć sprawę Mahabharaty i Kriszny? O co tak naprawdę chodzi?
LP: O co chodzi w Mahabharacie i kim jest piękny, pozornie pokojowo nastawiony Kriszna, nawołujący Aradżunę do bezwzględnego skierowania strzał i zabicia kuzynów, wujów, nauczycieli i ich zwolenników, którzy stanęli po przeciwnej stronie, po stronie zła? To i wiele innych sekretów wielkich pism religii świata, sekretów ojców religijnych, sekretów historii świata, sekretów, z którymi nie radzi sobie żadna filozofia, ludzka nauka, socjologia, antropologia, etnografia, lingwistyka i inne, to właśnie w prosty, logiczny, przystępny sposób tłumaczy Śiwbaba. Tłumaczy on sprawę Kriszny i Mahabharaty następująco. Przedstawię to własnymi słowami, gdyż język oryginalnego przekazu, czyli hindi, nie byłby dla wszystkich zrozumiały.
Mahabharata przedstawia wydarzenia, które w rzeczywistości mają miejsce pomiędzy 1936-2036 rokiem i kończą się wielką wojną i zniszczeniem świata ludzkiego stworzenia. Kriszna, to Dada Lekhraj, inaczej Brahma Baba, który od 1947-1968 jest instrumentem Śiwy dla założenia Brahma Kumaris i powierzenia ich opiece unikatowej wiedzy, którą mieli przekazać ludziom całego świata. Większa część Brahma Kumaris nie rozumie tej sekretnej wiedzy i doprowadza do jej skrajnego wypaczenia i zafałszowania. Ustanawiają oni kult Brahmy Baby, czyli kult Kriszny i uznają go za „Boga Jedynego i Najwyższego”. Brahma Baba dając im niezmordowanie lekcje w postaci avyakt vani oraz wysyłając do nich posłanników, próbuje otworzyć im oczy. Jednak bezskutecznie. Brahma Kumaris brną coraz dalej na ścieżce kultu swojego boga, uważając go za ojca całego świata. Ponadto ogłaszają, że są wyłącznymi właścicielami tej sekretnej wiedzy i odmawiają normalnym ludziom dostępu do niej, a w zamian za to dają im to, co wszyscy ludzie na świecie dają, czyli kursy pozytywnego myślenia, kursy medytacji, którą nazywają radża jogą, programy treningowe dla wszystkich grup zawodowych oraz imprezy i festyny. W międzyczasie, dzięki takiej działalności przenikają do struktur politycznych, dyplomatycznych, militarnych, edukacyjnych, administracyjnych, prawnych, medycznych, wydawniczych całego świata i pozyskują członków, zwolenników i przyjaciół. Przekazują im wybrane i niezrozumiane przez siebie punkty owej wiedzy, rozpalają w nich ogień gniewu i pragnienia zniszczenia. To doprowadza do stworzenia międzynarodowej siatki, w której biorą udział wielkie głowy tego świata, nawet prezydent Indii i pracownicy ONZ. Jest wśród nich na przykład Robert Muller, pracownik ONZ i zwolennik New Age. Członkowie siatki wierzą, że ten świat musi zostać zniszczony bronią atomową, ponieważ jest nieczysty i zasiedlony przez diabły. Wierzą, że ten świat trzeba wysadzić, aby oni jako czyste istoty wraz ze swoim bogiem mogli zamieszkać w złotych pałacach, ubierać się w drogocenne szaty i nosić korony wysadzane klejnotami. To nazywają rajem. Coraz bardziej obsesyjnie mówią o zniszczeniu. Z jednej strony prezentują się światu jako niosący pokój. Są ubrani na biało, mówią powoli, używają miłych słów, organizują programy, jakie światu się podobają – tańce, przyjęcia, sesje treningowe, programy dla dzieci. Dlatego nikt niczego nie podejrzewa. Z drugiej strony, kiedy spotykają się w swoim kręgu, na przykład na porannych lekcjach, na które nikt z zewnątrz nie ma wstępu, kiedy czytają tzw. murli, do których także odmawiają ludziom z zewnątrz dostępu, mówią o nadchodzącym zniszczeniu i przywołują zniszczenie. Są dziećmi Dhritarashtry i Gandhari, wulkanami gniewu, nad którym nie potrafią już panować. Seniorzy BK, uważani za wybitnych joginów, trzęsą się z ze złości, kiedy coś nie idzie po ich myśli. Człowiek powodowany gniewem jest gotowy na wszystko, nawet na samounicestwienie. Kriszna zręcznie wykorzystuje to, że stali się wszechobecni i doprowadza ich do szału niszczenia, czyli Mahabharaty. W obecnym czasie Brahma Kumaris przeniknęli już wszędzie, nawet do UNDDR, UNESCO, UNICEF, Banku Światowego, NGO. Świat stanął na krawędzi zniszczenia atomowego. Kolejny rozdział Mahabharaty nosi tytuł „Akcja Przycisk”. Kto z listy udostępnionej przez Pro Publico Bono naciśnie przycisk? Poszukujących odpowiedzi zapraszam do Śiwbaby. Profesor Byrski z UW, jako zasłużony badacz pism indyjskich, mógłby być także zainteresowany tymi sprawami, jednak wpadł w sidła Brahma Kumaris.
LS: Powiedziałaś „seniorzy trzęsą się ze złości, kiedy coś idzie nie po ich myśli”. Skąd takie informacje? Przypuszczenia?
LP: W naukach społecznych stosuje się metodę badawczą zwaną „obserwacją uczestniczącą”. Dzięki niej można zgromadzić wiele ciekawego materiału. Jedna, aby była ona skuteczna, trzeba aby badacz stosujący ją spełniał pewne warunki. Omówienie ich chyba wykracza poza ramy naszego spotkania. Doktor Agnieszka Kościańska zastosowała tę metodę, jednak nie spełniła kilku warunków. To doprowadziło ją do całkowicie błędnych wniosków i napisania „Potęgi Ciszy”, naukowej książki opartej na fikcji.
LS: Na koniec jeszcze jedno pytanie. Czy jest jakieś miejsce w Polsce, gdzie można zapoznać się z tym czego uczy Śiwbaba?
LP: Informacje podstawowe są na stronie: http://kailashproject2.wordpress.com/ Trzeba zacząć od podstaw, potem jest kurs Trimurti Shiva. Jak się to zrozumie, to można iść dalej. Informacje, kontakty, linki są na stronie. Ocean Wiedzy stoi przed ludźmi otworem. Wystarczy zrobić krok.
Strona Pro Publico Bono http://propublicobono1.wordpress.com/
Redakcja strony