Naukowcy: wartość natury nie jest taka sama dla wszystkich ludzi na świecie

Różne grupy interesu inaczej wyceniają wartość natury, najczęściej uwzględniając kryteria biofizyczne, pieniężne i społeczno-kulturowe. Na łamach „Nature” naukowcy proponują kolejne kryteria i zastanawiają się, jak pogodzić różne punkty widzenia.

Na łamach „Nature” naukowcy zastanawiają się, jak różnorodnie podchodzą ludzie na świecie do oceny wartości natury.

Do tej pory w przestrzeni publicznej dominowały trzy kryteria oceny – pieniężne, biofizyczne i społeczno-kulturowe. Teraz naukowcy proponują, by rozszerzyć je o nowe kryteria, odnoszące się do różnych modeli życia. Są to: „życie z natury” (czyli z dóbr, które natura wytwarza), „życie w naturze”, „życie z naturą”, „życie jak natura” (nacisk na pokrewieństwo człowieka z naturą i ich współzależność).

„Każdy człowiek w różnym stopniu wpisuje się te wszystkie kryteria. Ale my chcemy zwrócić uwagę, że bardzo często, przykładając wagę tylko do jednego z nich, zaburzamy cały system. Jednym słowem: powinniśmy dążyć do równowagi” – powiedziała w rozmowie z PAP dr hab. Agnieszka Pawlowska-Mainville z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, badaczka niematerialnego dziedzictwa kulturowego.

Prof. Pawlowska-Mainville współtworzyła najnowszy raport dotyczący oceny różnorodnych wartości natury („The assessment of the diverse values and valuation of nature”) dla Intergovernmental Science-Policy Platform on Biodiversity and Ecosystem Services (IPBES). IPBES to siostrzana instytucja IPCC (Międzyrządowego Zespolu ds. Zmian Klimatu), tylko skoncentrowana na problemach dotyczących bioróżnorodności. Zdaniem badaczki zarówno politycy decydujący o tym, w jaki sposób chronić przyrodę, jak i społeczeństwa ich krajów nie są świadomi z pozoru oczywistej prawdy: że wartość natury nie jest taka sama dla wszystkich ludzi na świecie.

Artykuł w „Nature” nawiązuje do tematyki tego raportu.

„Uświadamiając sobie, że wartość natury nie jest taka sama dla wszystkich ludzi na świecie, otwieramy przestrzeń do dyskusji. Dzięki temu łatwiej szukać odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak jest, oraz czy- i jak powinniśmy to zmieniać” – twierdzi Pawlowska-Mainville.

„Tworząc raport IPBES dyskutowaliśmy w gronie przedstawicieli ponad stu krajów. Jedną z ważniejszych kwestii była chęć podkreślenia, że dużo łatwiej mówić o tym, że przyroda jest bezcenna, zajmując pozycję mieszkańca bogatego kraju o wysokim poziomie bezpieczeństwa materialnego. Z tej pozycji łatwiej też narzucać rozwiązania biedniejszym krajom. Dlatego, zarówno w raporcie dla IPBES, jak i artykule dla Nature podkreślamy, jak ważne jest dopuszczenie w dyskusji głosu rdzennych mieszkańców terenów, które uważamy za cenne przyrodniczo” – powiedziała Pawlowska-Mainville.

Badaczka nie ma złudzeń, że często interes polityczny, a więc i ekonomiczny, stoi za decyzjami decydentów. Dlatego, jak sama podkreśla, raport IPBES o różnorodnej wartości natury ma być apelem do polityków, by zmienili przyzwyczajenia, i by decyzje dotyczące ochrony przyrody przestali podejmować w oparciu o tylko jedno kryterium: „życie z natury”.

Artykuł w „Nature” jest skierowany do społeczności naukowej. Agnieszka Pawlowska-Mainville ma nadzieję, że poruszane w nim zagadnienia zostaną podchwycone przez naukowców, by różnicować głos środowiska na temat ochrony przyrody.

„Sama często pracuję z rdzenną ludnością Kanady. Wiem, jak trudno rozmawia się o tym, gdzie kończy się natura, a zaczyna kultura. I co w związku z tym należy chronić w pierwszej kolejności. Jednak moje doświadczenie pokazuje, że rezultat rozmów z rdzenną ludnością potrafi zaskakiwać. Ludzie ci są w stanie zrezygnować z różnych praktyk, w wyniku których cierpi natura. Ale warunkiem powodzenia takich rozmów jest partnerskie traktowanie. Ważne jest też, by rdzenni mieszkańcy nie odchodzili z poczuciem, że to zawsze oni muszą ustąpić – a więc, w ich rozumieniu – coś stracić” – podkreśla badaczka.

Rozmowa o różnych grupach interesu powinna – zdaniem Pawlowskiej-Mainville – zachęcać bogate kraje do ustępstw na rzecz biedniejszych krajów.

„Mieszkańcy bogatych krajów, bez poczucia wyższości, powinni rezygnować z pewnych przywilejów, jeśli w oczywisty sposób pomoże to chronić przyrodę. Jednocześnie niekoniecznie powinniśmy reagować oburzeniem, że biedne kraje Azji w dalszym ciągu chętnie korzystają np. z plastikowych opakowań. Wciąż nie dla wszystkich jest oczywiste, że woda w plastikowej butelce potrafi ratować życie w kraju, w którym systemy wodne są mocno zanieczyszczone” – przypomina Agnieszka Pawlowska-Mainville.

Jej zdaniem niezależnie od poziomu zamożności wszyscy ludzie lubią, kiedy plaża czy las, po których spacerują, są zachowane w czystości. „Choć chcielibyśmy, kierowani dobrymi intencjami, zarządzić sprzątanie świata i ochronę przyrody w jednym momencie na całym świecie, to jednak musi się dziać etapami. A najlepiej, jak zmianę zaczniemy od nas samych, bez oglądania się na innych lub wytykania innych palcami” – podsumowała Pawlowska-Mainville.

Urszula Kaczorowska

uka/ zan/

Pin It

Komentowanie zakończone.