Negatywnych efektów urbanizacji nie jest w stanie zrównoważyć nawet Natura 2000 – dowiedli Polacy

W ciągu ostatnich 20 lat liczba siedlisk motyli z rodziny modraszkowatych zmniejszyła się w Polsce dwukrotnie, szczególnie poza obszarami Natura 2000. Objęcie tych owadów statusem gatunków chronionych nie gwarantuje jednak poprawy sytuacji. Największym winnym jest presja urbanizacyjna – ustalili Polacy.

Na całym świecie mamy do czynienia z postępującą degradacją siedlisk i zmniejszaniem się bioróżnorodności. W szczególności dotyczy to obszarów miejskich, które są silnie narażone na czynniki antropogeniczne. Aby nieco złagodzić ten efekt, ustanawiane są obszary chronione, takie jak sieć Natura 2000 obejmująca obecnie 18,5 proc. powierzchni lądowej Unii Europejskiej.

Dr Joanna Kajzer-Bonk oraz prof. Piotr Nowicki z Wydziału Biologii UJ postanowili sprawdzić, czy to, że dane siedliska przynależą do obszaru Natura 2000 wpływa na stopień ich utraty i negatywne zmiany w populacji, które na nim żyją. Swoje badania, których wyniki ukazały się w czasopiśmie „Ecological Indicators” (https://doi.org/10.1016/j.ecolind.2021.108518), oparli na trzech gatunkach polskich motyli z rodziny modraszkowatych: modraszku nausitous (Phengaris nausithous), modraszku telejus (P. teleius) oraz modraszku alkon (P. alcone).

„W obliczu szóstego światowego wymierania i kryzysu klimatycznego ochrona naturalnych i półnaturalnych ekosystemów jest jedną z najpilniejszych potrzeb na świecie – podkreślają autorzy na łamach Ecological Indicators. – Społeczność naukowa w licznych apelach domaga się natychmiastowych zmian w gospodarowaniu zasobami naturalnymi. Obok globalnych inicjatyw w tej dziedzinie utrzymanie istniejących ekosystemów jest jednym z najważniejszych celów ludzkości”.

Nie ma jednak pewności, czy istniejące formy obszarów chronionych spełniają swoją funkcję. Wcześniejsze badania wykazały bowiem, że w przypadku owadów latających czy zapobiegania inwazjom biologicznym efektywność takiej ochrony jest niewystarczająca. Czy zależy to od grupy taksonomicznej objętych ochroną organizmów, czy od wielkości pobliskich populacji ludzkich? Jak silny wpływ na skuteczność działań w obrębie Natury 2000 ma stale rosnąca presja urbanizacyjna?

Jak przypominają badacze z UJ, w miastach mieszka już ponad połowa światowej populacji. Przestrzenie miejskie są zaś swoistymi wyspami ciepła: odbijają, pochłaniają i zatrzymują energię cieplną, co prowadzi do trwałych zmian warunków środowiskowych. Efekt ten jest dodatkowo wzmacniany przez zanieczyszczenia i chaotyczne osadnictwo.

Rozrastające się osiedla ludzkie powodują także fragmentację lub wręcz całkowitą utratę siedlisk wielu populacji roślin i zwierząt. Zatrzymanie tego trendu powinno być priorytetem.

„Wydaje się, że jednym z ekosystemów, które w większości obszarów zurbanizowanych należy chronić najsilniej, są półnaturalne łąki. To jedne z najpowszechniejszych ekosystemów, obejmujące do 40 proc. globalnej powierzchni lądowej, ale jednocześnie silnie dotknięte działalnością człowieka. Cały czas zagraża im dalsza fragmentacja i utrata siedlisk, nawożenie, niewłaściwe zarządzanie, zmiany klimatyczne i inwazje biologiczne. W konsekwencji cierpi na tym również wiele organizmów łąkowych, w szczególności tych specjalistycznych (mogących rozwijać się tylko w wąskim zakresie warunków środowiskowych lub/i z określoną dietą – przyp. PAP)”.

Ponieważ długoterminowe monitorowanie wszystkich elementów różnorodności biologicznej jest zbyt kosztowne i czasochłonne, autorzy skupili się na monitorowaniu tzw. gatunków wskaźnikowych. Są to takie organizmy, które szybko reagują na zaburzenia środowiska i sygnalizują nadchodzące zmiany w szerokim spektrum różnorodności biologicznej.

Takimi gatunkami mogą być motyle z rodzaju Phengaris. Na terenie UE są one objęte ochroną, a ich występowanie świadczy o wysokich walorach przyrodniczych zasiedlanych przez nie łąk.

„Celem naszych badań była ocena zmian w populacjach motyli z rodzaju Phengaris oraz ich siedlisk murawowych na obszarach Natura 2000 i poza nimi” – piszą autorzy omawianego badania. Swoje obserwacje prowadzili w dużym kompleksie łąkowym, położonym w dolinie Wisły w podmiejskiej części miasta Krakowa. W ostatnim stuleciu teren ten rozrósł się z niespełna 7 km2 i 85 tys. mieszkańców, do do 327 km2 z 781 tys. mieszkańców.

„Ze względu na tak silną presję antropogeniczną postawiliśmy hipotezę, że tempo spadku liczby płatów siedlisk, powierzchni siedlisk i liczebności populacji było podobne niezależnie od wcześniejszej lokalizacji, ale jednak silniejsze poza obszarami Natura 2000” – dodają.

Okazało się, że mieli rację. W ciągu 20 lat liczba płatów siedlisk badanych motyli zmniejszyła się dwukrotnie: z 70 do 33 w przypadku modraszka telejus i modraszka nausitous oraz z 18 do 9 płatów u modraszka alkon. Łączna powierzchnia owych siedlisk zmalała odpowiednio o 13 proc. i 21 proc.

Naukowcy ustalili, że utrata siedlisk wynika przede wszystkim z zanikania małych i średnich płatów. Przed utworzeniem Natury 2000 ta negatywna tendencja była taka sama niezależnie od rozmiaru siedliska i jego lokalizacji; z czasem sytuacja poprawiła się w obrębie obszarów chronionych a pogorszyła poza nimi. Poprawa ta dotyczy jednak wyłącznie płatów dużych i średnich, te małe nadal są tracone.

Jeśli chodzi o liczebność populacji, to po ustanowieniu stanowisk Natura 2000 badane modraszki nie doświadczają już negatywnego trendu spadkowego. Jednak poza obszarami chronionymi liczebność wszystkich trzech gatunków nadal lokalnie spada.

„Nasze badanie ujawniło negatywne trendy zarówno w liczbie płatów siedliska, jak i ich powierzchni dostępnej dla trzech badanych gatunków motyli – podkreślają biolodzy z Krakowa. – Siedliska P. teleius i P. nausithous zmniejszyły się znacznie poza obszarami Natura 2000, (…) ale i w ich obrębie reżim ochronny nie zapobiegł znikaniu małych płatów: nie występują one już nigdzie. Nasze ustalenia wskazują zatem, że forma ochrony, jaką jest Natura 2000, pozwala na skuteczne zachowanie średnich i dużych płatów siedlisk, ale nie tych małych”.

Sam status gatunków chronionych nie jest więc wystarczający, aby zapobiec ich zanikaniu – konkludują autorzy. Z drugiej strony, dodają, wydaje się, że lokalne populacje w ramach sieci Natura 2000 są bardziej stabilne i oszczędzone przed dominującymi negatywnymi trendami populacyjnymi.

W podsumowaniu publikacji naukowcy podkreślają, że ponieważ duży udział terenów zielonych w krajobrazach zurbanizowanych może zmniejszać negatywne skutki ciągłego rozrostu miast, ochrona miejskich łąk miałaby podwójnie pozytywny wpływ na żyjące tu gatunki. Po pierwsze: stabilizowałaby lokalny klimat, po drugie: wspierała ochronę nie tylko zagrożonych gatunków, ale także całego spektrum bioróżnorodności. Tymczasem łąki w miastach są najczęściej traktowane jako nieważny lub mało znaczący element krajobrazu (w przeciwieństwie np. do terenów leśnych) i unicestwiane bez uprzedniej oceny bioróżnorodności.

Autorzy przytaczają wyniki wcześniejszych badań, dowodzących, że właściwe planowanie przestrzenne sprzyjające zwartej zabudowie i ochronie nietkniętych działalnością człowieka fragmentów roślinności jest rozsądnym rozwiązaniem dla złagodzenia efektu miejskich wysp ciepła oraz że ok. 65 proc. pokrycie przez tereny zielone mogłoby zneutralizować efekt cieplny budynków i ustabilizować temperaturę wewnątrz miast. Takie podejście miałoby również inne – poza zapobieganiem utracie i fragmentacji siedlisk – korzyści. M.in. spowalniałoby rozprzestrzenianie się gatunków inwazyjnych, zmniejszało utratę różnorodności i obfitości gatunkowej, a do tego ułatwiało magazynowanie wody, filtrację powietrza, przyspieszało procesy glebotwórcze i zapylanie oraz łagodziło skutki klęsk żywiołowych.

„Utrzymanie naturalnych obszarów w obrębie miast ma też kluczowe znaczenie dla dobrostanu człowieka: poprawy zdrowia psychicznego, funkcji poznawczych, przebiegu ciąży, zmniejszenia prawdopodobieństwa chorób sercowo-naczyniowych, cukrzycy typu II i ogólnej śmiertelności. Tereny zielone mogą również odgrywać istotną rolę edukacyjną w podnoszeniu świadomości społecznej na temat znaczenia bioróżnorodności miejskiej dla zdrowia i jakości życia ludzi oraz postrzegania bioróżnorodności jako wartości samej w sobie” – podsumowują badacze.

PAP – Nauka w Polsce, Katarzyna Czechowicz

kap/ ekr/

Pin It

Komentowanie zakończone.