Działania podejmowane przez uczelnie, aby zapobiec plagiatom w pracach dyplomowych, bywają nieskuteczne – wynika z raportu NIK. „Uczelniom powinno zależeć na budowaniu kultury uczciwości” – komentuje minister nauki i szkolnictwa wyższego Lena Kolarska-Bobińska.
Jak oceniła Najwyższa Izba Kontroli, działania na rzecz ochrony praw autorskich podejmowane przez szkoły wyższe były niewystarczające w stosunku do wagi problemu. Świadczy o tym występowanie przypadków nieoznaczonych zapożyczeń z cudzych utworów w obronionych już pracach dyplomowych. W jednej z nich postępowanie wyjaśniające na uczelni, podjęte w wyniku działań NIK, potwierdziło plagiat.
Raport NIK pt. Ochrona praw autorskich w pracach dyplomowych w szkołach wyższych (nr P/13/149) jest rezultatem kontroli prowadzonej w IV kwartale 2013 r. i I kwartale 2014 r. w 14 publicznych szkołach wyższych.
Niektóre uczelnie nie przestrzegały spisanych przez siebie procedur albo ich w ogóle nie ustalały – podkreślają autorzy raportu.
„Raport NIK pokazuje, że uczelnie nie do końca są zdeterminowane, by walczyć z plagiatami” – powiedziała PAP minister nauki i szkolnictwa wyższego Lena Kolarska-Bobińska. Dodała, że mają temu zapobiec nowe przepisy zawarte w nowelizacji ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym (weszła ona w życie w październiku br.). „Wprowadzamy system, który – jak mamy nadzieję – zapobiegnie cwaniactwu i nieuczciwości” – zaznacza minister. Podkreśliła, że w noweli wprowadzono m.in. obowiązek sprawdzania prac dyplomowych przed obroną programem antyplagiatowym i zdecydowano, że prace z krajowych uczelni będą gromadzone w ogólnopolskim repozytorium prac dyplomowych. Bo bazy tej trafią zarówno istniejące już na uczelniach elektroniczne zbiory prac dyplomowych, jak i na bieżąco wprowadzane będą nowe obronione prace. Minister wyjaśnia, że nowe przepisy dadzą rektorom narzędzie do monitorowania tego, jak przestrzegane są przez studentów prawa autorskie i jak te prawa są chronione.
W okresie objętym kontrolą NIK (październik 2011 – marzec 2014) uczelnie były już jednak zobowiązane do tworzenia i doskonalenia wewnętrznych systemów zapewnienia jakości, które miały uwzględniać działania związane z zapobieganiem i wykrywaniem plagiatów.
Tworząc mechanizmy kontroli oryginalności prac dyplomowych uczelnie wykorzystywały przede wszystkim: oświadczenia studentów o samodzielnym napisaniu pracy dyplomowej, opiekę promotora, recenzje pracy oraz egzamin dyplomowy. Większość skontrolowanych uczelni (tj. 12 spośród 14) lub ich wydziałów wykorzystywała dodatkowo komputerowe programy antyplagiatowe.
Kontrola NIK wykazała, że opieka promotorska w skontrolowanych szkołach była mało skuteczna. Przyjęte w 10 uczelniach rozwiązania organizacyjne nie sprzyjały, a czasem wręcz uniemożliwiały promotorom rzetelne wspieranie i nadzorowanie studentów, którzy tworzyli pod ich kierunkiem prace dyplomowe – podkreślają autorzy raportu. Zdarzało się, że promotorzy nie zauważali bądź wręcz ignorowali i lekceważyli zauważone przypadki nieuprawnionych zapożyczeń w pracach. W ocenie niemal jednej czwartej ankietowanych studentów promotorzy niedokładnie czytali ich prace dyplomowe.
„Każdej uczelni powinno zależeć na dobrym imieniu, na budowaniu kultury uczciwości i zaufania. Opłaca się, żeby przypadki plagiatów były wykrywane i karane. Wtedy dyplom uczelni ma wartość, bo niełatwo go zdobyć. A zdobywa się go nie cwaniactwem, ale ciężką pracą” – oceniła minister. Prof. Kolarska-Bobińska podkreśliła też rolę promotora w procesie wykrywania plagiatów. „Systemy antyplagiatowe są kluczowe, ale to promotor jest najważniejszym ogniwem” – dodała minister.
Tymczasem – zdaniem NIK – problemem jest przypisywanie promotorom nadmiernej liczby studentów – zdarzało się, że w jednym roku akademickim pod kierunkiem jednego promotora pracę pisało ponad 100 osób.
Kontrolerzy NIK ustalili też, że przypadki plagiatów ujawnianych przez uczelnie są sporadyczne. Wiąże się to m.in. z tym, że procedury wewnętrzne uczelni nie zawsze określają jednoznaczne sposoby postępowania w przypadku podejrzenia plagiatu.
O skuteczności wykorzystywanych programów antyplagiatowych w znacznej mierze decyduje wykorzystywana do porównań baza danych. Tymczasem większość uczelni stosuje dla siebie i dla innych szkół ograniczony dostęp do zewnętrznych baz danych – tłumaczą autorzy raportu. Jak oceniła NIK, skuteczność działania narzędzi informatycznych z pewnością mogłoby zwiększyć utworzenie ogólnopolskiego repozytorium prac dyplomowych.
Izba zwróciła uwagę, że przydatność systemów antyplagiatowych w warunkach uniwersyteckich jest dyskusyjna i zróżnicowana, a w wielu wypadkach zależna od dziedziny wiedzy, której praca dotyczy. Wydaje się niższa w naukach ścisłych. Co więcej – programy antyplagiatowe można łatwo „oszukać”: pozwala to napisać pracę, zawierającą nieuczciwie wykorzystane zapożyczenia, w taki sposób, żeby program tego nie wykrył. W wielu wypadkach wystarczy nieskomplikowana zamiana pojedynczych wyrazów w dłuższej frazie, żeby system nie zauważył plagiatu – tłumaczą autorzy raportu.
Zdaniem NIK programy komputerowe powinny być tylko uzupełnieniem, jednym z elementów całego bogatego uczelnianego mechanizmu antyplagiatowego, na pewno nie mogą go zastępować.
Redakcja strony