Projekt: studiujący za granicą będą mogli liczyć na pomoc państwa

Studenci, którzy dostaną się na studia na najlepszych zagranicznych uczelniach, będą mogli skorzystać z finansowej pomocy państwa – przewiduje rządowy projekt, nad którym w środę pracował Sejm. Rząd zakłada, że z pomocy w ciągu 10 lat skorzysta ok. 700 studentów.

W środę w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie rządowego projektu nowelizacji prawa o szkolnictwie wyższym oraz ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych. Projekt – który jest odpowiedzią na zobowiązania z expose premier Ewy Kopacz – zakłada możliwość utworzenia rządowego programu pomocy finansowej na pokrycie kosztów związanych ze studiami na zagranicznych uczelniach. W pierwszym czytaniu wszystkie kluby poselskie zaproponowały, by projekt skierowano do dalszych prac w sejmowej komisji ds. edukacji, nauki i młodzieży.

Podsekretarz stanu w ministerstwie nauki i szkolnictwa wyższego Daria Lipińska-Nałęcz podsumowała podczas środowej debaty, że program – jak zakłada projekt – trwać ma 10 lat, a jego koszt wyniesie 336 mln zł. Z programu – jak szacuje jej resort – skorzystać może ok. 700 studentów. Wiceminister wyjaśniła, że na razie osoby, które chciały kształcić się na najlepszych uczelniach świata, musiały to robić za własne pieniądze. Tymczasem – jak oszacowała – koszty takich studiów są duże i średnio przekraczają 200 tys. zł rocznie (wliczając w to koszty utrzymania).

Lipińska-Nałęcz zaznaczyła, że studenci będą mogli się ubiegać o sfinansowanie studiów tylko na najlepszych uczelniach wskazanych w Akademickim Rankingu Uniwersytetów Świata. Projektowane przez resort nauki rozporządzenie przewiduje, że mogą to być uczelnie z górnej piętnastki głównej listy lub uczelnie znajdujące się w pierwszej dziesiątce jednej z pięciu list branżowych rankingu. „Zakładamy, że będzie to ok. 30 uczelni. Ta liczba może się zmieniać w zależności od rankingu” – powiedziała wiceminister i wyjaśniła, że uczelnie na poszczególnych listach rankingu się powtarzają, stąd mowa o 30 szkołach wyższych. Przyznała, że w większości są to uczelnie amerykańskie.

Zgodnie z rządowym projektem, student nie będzie musiał zwracać udzielonej mu pomocy finansowej, jeśli w ciągu 10 lat od ukończenia studiów na zagranicznej uczelni będzie odprowadzał w Polsce składki na ubezpieczenia społeczne i ubezpieczenia zdrowotne przez łączny okres 5 lat; albo jeśli zrobi w kraju doktorat.

Jan Kaźmierczak (PO) skomentował, że nie należy bać się tego, że młodzi ludzie, którzy dostaną środki na studia, będą chcieli za granicą zostać. Stwierdził, że nawet jeśli by tak się działo, to – mówił – w zglobalizowanym świecie nauki powstanie grupa naukowców mówiących i myślących po polsku.

Jerzy Żyżyński (PiS) zaznaczał z kolei: „To szczytny cel (…), by naszej młodzieży umożliwić studiowanie za granicą”. Jego zdaniem jednak projekt jest niedopracowany.

Artur Bramora (PSL) w imieniu swojego klubu poparł projekt i zaznaczył, że ustawa zniosłaby ograniczenia w dostępie do wiedzy. Bogusław Wontor (SLD) nie zaprzeczał, że idea projektu jest słuszna, ale zastanawiał się, dlaczego projektem nowelizacji zajęto się tak krótko przed wyborami. „Troszkę to pachnie kampanią wyborczą, PR-owskim rządowym działaniem” – skomentował.

Projekt noweli zakłada, że o wsparcie w ramach programu będą się mogli ubiegać studenci po trzecim roku jednolitych studiów magisterskich lub ci, którzy uzyskali właśnie tytuł licencjata lub inżyniera – o ile dostaną się na studia na którejś z najlepszych uczelni świata.

Jak zapisano w projekcie noweli, pomoc finansowa udzielana w ramach programu może obejmować środki na pokrycie kosztów rekrutacyjnych, czesnego, zakwaterowania, utrzymania, przejazdu oraz ubezpieczeń. Proponuje się, by otrzymane świadczenia były zwolnione z PIT – podatku dochodowego od osób fizycznych.

Jeśli uczestnik programu z własnej winy nie podejmie lub nie ukończy studiów albo nie będzie robił postępów w nauce – np. nie zaliczy kolejnego semestru – będzie musiał zwrócić otrzymana pomoc finansową.

PAP – Nauka w Polsce

Pin It

Komentowanie zakończone.