Psycholożka: apatię polityczną da się powstrzymać – dobrym przykładem

Osoby z niskim poczuciem kontroli społeczno-politycznej, np. nie wierzące, że mają wpływ na politykę, nie zawsze rezygnują z udziału w wyborach. Ich apatię polityczną da się powstrzymać, jeśli ludzie wokoło nich są aktywni i dają przykład pozytywnych obywatelskich postaw – podsumowuje swoje badania psycholożka dr Anna Potoczek.

Badaczka z Uniwersytetu Warszawskiego za swoją rozprawę doktorską na ten temat obronioną na Uniwersytecie Jagiellońskim otrzymała nagrodę Prezesa Rady Ministrów.

„Podstawową ludzką potrzebą jest to, żeby mieć poczucie kontroli nad swoim środowiskiem i życiem. To możliwość osiągania pożądanych efektów działań i unikania niepożądanych. Poczucie kontroli często jest jednak zagrożone przez sytuacje, na które nie mamy wpływu, np. problemy zdrowotne, a ostatnio pandemię czy kryzys ekonomiczny” – opowiada dr Potoczek.

Jednym z tematów, który badała z zespołem było poczucie kontroli społeczno-politycznej. Przejawia się ono między innymi przekonaniami, że „mój głos ma znaczenie w wyborach”, albo „od moich wyborów zależy, kto rządzi”.

„Badania pokazywały, że brak poczucia kontroli nad sprawami społeczno-politycznymi prowadzi do apatii, w tym rezygnacji z udziału w wyborach. A my pokazujemy, że są warunki, w których brak takiego poczucia kontroli może prowadzić do pozytywnych skutków, jakim jest udział w wyborach” – opisuje rozmówczyni PAP.

Psycholodzy mierzyli, na ile badani uważają, że ich głos ma znaczenie w wyborach. A potem sprawdzali, jak według badanych wygląda norma społeczna – a więc prosili o oszacowanie, czy większość ich znajomych bierze udział w wyborach oraz czy ich zdaniem większość obywateli pójdzie na wybory.

Okazało się, że osoby, które miały niskie poczucie kontroli, ale wierzyły, że normą społeczną jest udział w wyborach – same chciały wziąć udział w wyborach. Osoby, które miały jednak niskie poczucie kontroli i wierzyły, że normą jest raczej to, że nie idzie się na głosowanie – deklarowały, że nie wezmą udziału w wyborach. Ta zależność od normy społecznej była specyficzna dla ludzi o niskim poczuciu kontroli. „Osoby o wysokim poczuciu kontroli nad kwestiami społeczno-politycznymi deklarowały zwykle, że wezmą udział w wyborach niezależnie od tego, jaka była norma” – podsumowuje dr Potoczek. Wzorzec ten pokazano w kilku badaniach w Polsce, Hiszpanii i Chile.

W Polsce u osób z niskim poczuciem kontroli przekonanie o tym, czy znajomi pójdą do wyborów, miało dużo większe znaczenie niż przekonanie o zdaniu większości obywateli.

To jednak nie koniec. Badacze zastanawiali się, czy można eksperymentalnie wpłynąć na osoby niechętne do głosowania, aby zechciały wziąć udział w wyborach.

Stworzyli dwa scenariusze eksperymentalne. Losowo wybrana część grupy otrzymała (niezgodnie z prawdą) informację, że frekwencja wyborcza w Polsce spada i w kolejnych edycjach wyborów będzie coraz mniej głosujących. A druga połowa badanych dostała – zgodnie z prawdą – informację, że większość obywateli weźmie udział w wyborach i frekwencja rośnie.

Okazało się, że osoby, które deklarowały wysoką kontrolę nad sprawami społeczno-politycznymi, były odporne na manipulację – deklarowały, że wezmą udział w wyborach niezależnie od tego, jakie dane na temat frekwencji im prezentowano. Natomiast osoby, które miały niskie poczucie kontroli społeczno-politycznej – uzależniały to, czy pójdą na głosowanie od tego, czego się dowiedziały w eksperymencie. Jeśli dostały informację, że jest niska frekwencja – mówiły, że nie wezmą udziału w wyborach, a kiedy dostały informację, że frekwencja w wyborach rośnie – mówiły, że wezmą udział w wyborach. „Oczywiście po eksperymencie wyjaśnialiśmy badanym, że była to manipulacja” – zapewnia dr Potoczek.

„To pokazuje, że normy społeczne mogą mieć dwojaki efekt. My jednak skupiliśmy się na tym, że da się zachęcić osoby o niskim poczuciu kontroli społeczno-politycznej do udziału w wyborach. One nie są skazane na apatię polityczną, jeśli otacza ich pozytywna norma społeczna” – podsumowuje badania psycholożka z UJ. Wyniki tej pracy ukazały się w czasopiśmie Personality and Social Psychology Bulletin.

„Czasem osoby będące u władzy próbują motywować do udziału w wyborach mówiąc, że mało osób głosuje, w związku z tym warto zagłosować, bo każdy głos ma większe znaczenie. Nasze badania pokazują, że taka strategia może dać odwrotny efekt. To przekazanie informacji, że normą społeczną jest to, że inni nie głosują” – tłumaczy dr Potoczek.

Aby zachęcać ludzi do wzięcia udziału w wyborach – jak pokazały badania – należałoby więc wskazywać pozytywną normę społeczną, a więc np. rosnącą frekwencję, czy to, że ponad 60 proc. Polaków idzie do wyborów – radzi psycholożka. Ogromną rolę mogą odgrywać media społecznościowe. „Modne staje się pokazywanie swojego udziału w wyborach, np. za pomocą hasztagów – #mamgłos #glosuje itd. Osoby, które normalnie nie poszłyby do wyborów, mogą wziąć udział w wyborach widząc, że otacza ich pozytywna norma” – interpretuje dr Potoczek.

Dlaczego osoby o niskim poczuciu kontroli są bardziej podatne na głosy z otoczenia? Dr Potoczek opowiada, że jest wiele badań, które pokazują, że brak kontroli powoduje zwiększone podążanie za normami społecznymi. „Zakłada się, że osoby pozbawione poczucia kontroli poszukują wskazówek na temat tego, jak się powinny zachować i jakie zachowanie jest pożądane przez innych członków grupy, w której się znajdują” – mówi.

Wyjaśnia to m.in. teoria kontroli grupowej, która zakłada, że możemy mieć tożsamość indywidualną i społeczną. Kiedy poczucie kontroli tracimy na poziomie indywidualnym, możemy spróbować je odzyskać na poziomie grupowym. „Może być tak, że sama nie jestem w stanie rozwiązać problemu, ale wiem, że już jako członkini pewnej grupy jestem w stanie to osiągnąć” – podaje przykład psycholożka. I zaznacza, że badania pokazują, że ludzie, którzy utracili poczucie kontroli, wykazują (w relacji do ludzi o wysokim poczuciu kontroli) większą faworyzację grupy własnej. Uznają, że jest ona lepsza niż inne, że chętnie działaliby w jej szeregach. Stąd też u osób o niskim poczuciu kontroli rozglądanie się za wskazówkami, jakie są normy w tej grupie – chcą dowiedzieć się, jakie zachowanie jest od nich w grupie oczekiwane, aby tej grupy nie stracić.

„Ludzie, którzy są bardziej pozbawieni kontroli nad swoim życiem, są więc bardziej podatni na normy społeczne” – mówi dr Potoczek.

Kolejnym krokiem, jaki badaczka chce teraz ze współpracownikami podjąć, jest zbadanie, jakie są preferencje polityczne osób, które mają niskie poczucie kontroli społeczno-politycznej. Na razie bowiem nie wiadomo, na kogo osoby o niskim poczuciu kontroli najczęściej głosują.

„Kryzysy polityczne, ale i ostatnio epidemia COVID-19 pogłębiają poczucie utraty kontroli. Nie mamy wpływu na inflację, na rosnące odsetki kredytów. Dostajemy wiele dowodów na to, że w życiu społeczno-politycznym jest dużo czynników poza naszą kontrolą. Jeśli nad tym nie mamy kontroli, to nad czym mamy? Dlatego kryzysy mogą sprzyjać pojawianiu się w późniejszym czasie apatii” – mówi badaczka. W świetle badań apatii tej można jednak przeciwdziałać – choćby dając przykład pozytywnych zachowań obywatelskich w swoim otoczeniu.

Nauka w Polsce, Ludwika Tomala

lt/ agt/

Pin It

Komentowanie zakończone.