Rektor płockiej PWSZ: protest studentów inspirowany, a zarzuty nieprawdziwe

Zdaniem rektora Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej (PWSZ) w Płocku (Mazowieckie) prof. Jacka Grzywacza trwający tam protest części studentów jest inspirowany przez kilku byłych i obecnych pracowników uczelni, niezadowolonych z rezultatu wyborów do jej władz.

Rektor płockiej PWSZ, deklarując gotowość do rozmów, odpiera jednocześnie zarzuty studentów, którzy od ubiegłego tygodnia protestują przeciwko, ich zdaniem niewłaściwej procedurze wyboru uczelnianych władz na nową kadencję 2016-20 oraz przeciwko zwalnianiu pracowników.

Według organizatorów, protest w płockiej PWSZ, w ramach którego zawiązał się komitet strajkowy, popiera ok. 520 osób z ponad 2300 kształcących się tam studentów. Protestujący podtrzymują gotowość przystąpienia do strajku, w tym okupacyjnego. Ich akcji nie poparł tamtejszy samorząd studencki. Jak podkreślają władze uczelni, protestujący, nie przedstawili dotychczas żadnego oficjalnego pisma o proteście i swych postulatach.

„Inicjatorem negatywnej sytuacji, jaka ma miejsce wokół uczelni, jest garstka, podkreślam, garstka osób, wyrażających sprzeciw wobec wyników wyborów i decyzji personalnych” – oświadczył podczas wtorkowej konferencji prasowej rektor płockiej PWSZ, określając tę grupę, jako trzy, czteroosobową. Osobom tym, których nie wymienił z imienia i nazwiska, zarzucił, że posługują się „szeregiem pomówień i kłamstw” i „próbują zaburzyć tok studiowania”. Wspomniał przy tym, iż przeciwko niektórym z tych osób „toczą się postępowania karne niezwiązane z uczelnią”. „Obrzydliwe jest, powiem wprost, włączanie studentów w tę paskudną akcję propagandową. Nigdy nie akceptowałem i nie będę akceptował tego rodzaju poziomu” – podkreślił prof. Grzywacz.

Rektor płockiej PWSZ zapewnił, iż w ciągu ośmiu lat jego, mijającej już kadencji, „nie było przypadku naruszenia jakiegokolwiek przepisu prawa”, co – jak zaznaczył – „było wielokrotnie potwierdzane przez szereg kontroli”. „Wszelkie decyzje, w dużej mierze personalne, są bardzo głęboko i mocno przemyślane oraz konsultowane z prawnikami. Mają one na względzie jedynie dobro uczelni. W żaden sposób decyzje te nigdy nie były i nie są podyktowane moimi osobistymi emocjami, bądź niechęcią wobec określonych osób” – dodał prof. Grzywacz.

W jego ocenie, nie ma możliwości powtórzenia obecnie wyborów do władz płockiej PWSZ, gdy wybrano m.in. nowego rektora, który swe stanowisko obejmie we wrześniu. Według niego, obecna sytuacja na uczelni nie zagraża ciągłości kształcenia, a wszystkie zajęcia przebiegają tam zgodnie z planem.

Prof. Grzywacz poinformował, że on oraz jego współpracownicy otrzymują groźby wysyłane pocztą sms. „Te sprawy zostały skierowane do prokuratury. Toczy się postępowanie wyjaśniające” – dodał rektor. Przyznał, iż na uczelni odrębnym, wewnętrznym postępowaniem wyjaśniającym, trwającym już od kilku tygodni, objęto pięciu studentów. „Zaszły okoliczności, które wręcz zmusiły mnie do wszczęcia takiego postępowania, choćby wobec różnego rodzaju kłamstw przekazywanych drogą mailową i nie tylko przez jednego ze studentów pod moim adresem. Zgłosiłem to również do prokuratury” – oświadczył prof. Grzywacz.

Według Daniela Bieńka, b. przewodniczącego samorządu studenckiego w płockiej PWSZ, a obecnie jednego z organizatorów protestu, władze uczelni nie wykazały dotychczas woli przystąpienia do rozmów.

„Prosiliśmy wielokrotnie o spotkanie, na którym chcieliśmy przedstawić swoje stanowisko. Studenci chcieli rozmawiać, ale w ich sprawie rektor skierował pismo do rzecznika odpowiedzialności dyscyplinarnej. Rektor unika studentów, jak tylko może, a wiele razy mówił, że drzwi do jego gabinetu są otwarte. Gdybyśmy złożyli tylko samo pismo o proteście, przeniesiemy to na grunt administracyjny, może trzydziestodniowy, może dłuższy. Do tego czasu nie wiemy, co rektor zrobi, czy dalej będzie tracił zaufanie do pracowników i ich zwalniał” – podkreślił Bieniek.

Przyznał, że studenci czują się oszukani, gdyż władze uczelni po pierwszych zwolnieniach pracowników deklarowały kilka miesięcy temu, że nie będzie kolejnych, a jednak do nich doszło – w ostatnim czasie zwolniono trzy osoby, w tym jedną dyscyplinarnie.

„Jeżeli rektor się z nami nie spotka, nie porozmawia z nami, i jeżeli dostaniemy zgodę na oficjalny strajk okupacyjny, zrobimy to” – oświadczył Bieniek. Zaznaczył jednocześnie, iż nikt ze studenckiego komitetu strajkowego nie rozsyła smsów do rektora. „Proszę, aby studentów o to nie oskarżano” – dodał.

Protestujący studenci zarzucają m.in. rektorowi płockiej PWSZ, iż przed wyborami władz uczelni na nową kadencję 2016-20 wskazał jedynego, jego zdaniem najlepszego kandydata na swego następcę oraz promował dwóch kandydatów na prorektorów – ostatecznie kandydaci ci zostali wybrani. Domagają się zmian w statucie uczelni, postulując m.in. utworzenie kolegium elektorów, jako nowego organu powołanego do wyborów uczelnianych władz. Według nich, do protestu nie doszłoby, gdyby nie zwolnienia pracowników uczelni, które, jak oceniają, są działaniem na szkodę uczelni.

W miniony czwartek, gdy studenci płockiej PWSZ ogłosili zawiązanie komitetu strajkowego i przystąpienie do protestu, na uczelni na polecenie Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego rozpoczęła się kontrola, dotycząca m.in. zgodności działania jej organów z przepisami prawa i statutem oraz zbadanie prawidłowości prowadzonej tam gospodarki finansowej w latach 2014-15. Według uczelni, kontrola nadal trwa, natomiast przedstawione dotychczas wyjaśnienia, dotyczące przebiegu wyborów do jej władz zostały już przyjęte. Resort zastrzegł wcześniej, że do chwili zakończenia kontroli, nie będzie informował o jej przebiegu.

PAP – Nauka w Polsce

Pin It

Komentowanie zakończone.