Socjotechnika
Tomasz Trejderowski
Jeśli kiedyś zastanawiałeś się czym jest socjotechnika, jak ją stosować lub się przed nią bronić – poradnik Tomasza Trejderowskiego wychodzi naprzeciw tym oczekiwaniom. Sam autor zarzeka się, że chodzi mu jedynie o to, aby poinstruować skołowanego światem człowieka jak nie dać się zmanipulować. Chcąc nie chcąc dostarcza także pomysłów przeciwnej stronie, wystarczy tylko przebić się przez pierwsze moralizatorskie strony książki.
Nie jest to publikacja naukowa, ale popularnonaukowa, co w skrócie oznacza, że styl i język (w przedmowie jest coś o jego „jędrności”, ale nie wiem co to znaczy w tym kontekście) jest prosty i zrozumiały, nie ma przypisów, a autor nie zanudza czytelnika. Dzięki temu poradnikowi każdy zrozumie na czym polega stosowanie socjotechnik, szczególnie jeśli chodzi o życie codzienne. Wszystkiemu dodaje smaczek, że przykłady ulokowane są (w znacznej mierze) w Polsce, co daje nowe spojrzenie na sprawę, a także jest to coś z czym „zwykły Kowalski” z dużym prawdopodobieństwem się zetknął (np. co mają wspólnego fantazje seksualne naszego partnera o przedstawicielu odmiennej orientacji z regułą niedostępności?).
Autor nie posługuje się konkretnymi nazwami firm, miejsc i postaci ze względu na możliwe procesy o zniesławienie, co sam wyjaśnia z rozbrajającą szczerością. Na szczęście można domyśleć się o co chodzi.
Czym zatem jest socjotechnika? Jest to metoda sterowania zachowaniem ludzi. Masz z nią do czynienia codziennie, czasami zdajesz sobie sprawę z jej istnienia, a częściej nie. Na jej ślad możesz trafić gdy robisz zakupy w sklepie, dokonujesz wyboru kandydata w wyborach samorządowych, uczestniczysz w programie lojalnościowym stacji benzynowej itd. Niekoniecznie jest ona zjawiskiem negatywnym. Bez ulegania socjotechnikom niemożliwa byłaby choćby socjalizacja w szkołach.
W dużym skrócie z tej książki dowiesz się: że lepiej nie dać namówić się na darmową prezentację w domu, bo choć darmowa, skończy się utratą przyjaciół (reguła wzajemności), do czego służą piękne panie prezentujące nowy model samochodu (przeniesienie cech, zgodnie z regułą sympatii), dlaczego kierowca przyśpiesza dopiero wtedy, gdy zobaczy przed sobą inny samochód (tzw. reaktancja psychologiczna – reguła niedostępności), że nie zawsze warto być owieczką podążającą za tłumem, ponieważ można skończyć nago na zdjęciu z 5 tysiącami innych osób (reguła dowodu społecznego), żeby nie kupować wydań kolekcjonerskich, nawet jeśli cena pierwszego egzemplarza jest bardzo nęcąca (reguła konsekwencji) i że nie wszystko w kitlu to specjalista (reguła autorytetu).
Ta książka to raj dla marketingowa, któremu skończyły się pomysły. Albo dla osoby panicznie bojącej się, że jest manipulowana. Ta ostatnia przekona się, że nie taki diabeł straszny, a i samemu można się odgryźć.
Pewien sprzeciw budzi we mnie uwielbienie autora dla Wikipedii wyrażone na pierwszych stronach książki, niemniej nie jest to wątek kontynuowany. Natomiast sama „Socjotechnika” to pozycja ciekawa, którą dobrze się czyta, nawet laikowi, który do tej pory publikacje z dziedziny psychologii społecznej podkładał pod meble.
Tekst, który teraz czytasz też można uznać za stosowanie jednej z reguł. Której i dlaczego – tego dowie się uważny czytelnik „Socjotechniki”.
Spis rzeczy i pierwsze rozdziały (zob. PDF)
Redakcja strony