Omówię jedynie trzy, które choć na pierwszy rzut oka nie wydają się zbyt kontaktowe, to jednak takie są i jak najbardziej sprzyjają rozbudowie relacji międzyludzkich. A nie ma chyba istotniejszego okresu niż wakacje, kiedy bardziej tego potrzebujesz.
Kolarstwo
Podobno trening czyni mistrza i nie oszukujmy się, jeśli chcesz być dobry/a to musisz bardzo dużo trenować samodzielnie. Jednak jeśli jesteś zbyt leniwy/a to tutaj otwiera się pole do popisu. Otóż, możesz startować w zawodach dla amatorów.
Tam nikt Cię nie pyta czy jesteś dobry, czy zły, tylko jedziesz i już. Tłumy wiwatują, ściskasz się z innymi kolarzami (radzę stanąć z przodu, tam jest najwięcej tych co chcą wygrać, oni skutecznie Cię wyściskają). Z wdzięczności dosłownie zabraknie Ci tchu.
Jeśli jesteś kobietą (młodą czy starą – nieważne), to po drodze jacyś starsi panowie będą wykrzykiwać: „ale to światełko to pani pomaga?”, lub „nie w tą stronę!”, albo jeszcze co innego, co wstydzę się napisać, a co może znacząco podnieść samoocenę.
Spróbuj, przejedź się, nabij sobie kilka siniaków. Masz tyle kontaktu z innymi ludźmi, że z pewnością wystarczy Ci to na bardzo długi czas.
Towarzyscy mogą jeszcze zostać po imprezie. Sapiąc wymienią się wrażeniami z innymi równie zasapanymi uczestnikami rajdu, albo kibicami, którzy jak najbardziej są skorzy do dyskusji i mają wiele fachowych uwag, prawie jakby sami brali w nim udział.
Rywalizacja i błysk fleszy to jest to
Żeglarstwo
Ha, pewnie zdziwili się Ci wszyscy, których wiedza o żeglowaniu ogranicza się do przeczytania lektury „Stary człowiek i morze”. Nic bardziej mylnego.
Jeśli masz łódź (własną, pożyczoną) to zaraz znajdą się tacy, którzy chcą z Tobą płynąć. Znajomi na pewno, rodzina także, a także całe stado prawie zupełnie obcych ludzi, których możesz spotkać w porcie.
Za każdą, nawet drobną przysługę jaką Ci wyświadczą (np. pomoc w zacumowaniu), chętnie przyjmą podziękowanie w formie darmowej przejażdżki. Nie musisz specjalnie nikogo namawiać, sam do Ciebie przyjdzie i (chcesz czy nie) się wprosi. Nawet zamknie wypożyczalnię kajaków, żeby tylko sobie popływać fajnym jachtem lub motorówką.
No a co potem to już zależy od Twojej obrotności i tego co ten człowiek robi w porcie. Wino, śpiewy, ognisko, flaszeczka i podobne rzeczy Cię nie ominą, jeśli będziesz chciał/a. Wszak żeglarze to twardzi, ale i zabawowi ludzie.
Nawet jak jest ciężko, to chociaż widoki piękne
Spływ kajakowy
Można płynąć pojedynczo, ale lepiej dwójkami. Najlepiej z osobnikiem, który choć trochę przypada Ci do gustu i jeśli to ciężki spływ – ma nieco krzepy. Bo nawet najsympatyczniejsza osoba, może Ci się wydać odpychająca, jeśli siedzisz w rzece po pas, mając za towarzystwo martwego bobra, a ona nie ma siły się odepchnąć.
Poza tym na spływie zwykle nie jesteś sam, tylko towarzyszą Ci jacyś ludzie. Jeśli choć trochę chcesz, z pewnością Cię znajdą, przez znajomego znajomego, albo bardziej nowocześnie – przez Internet.
Nie musisz ich znać. Poznasz ich zadziwiająco dobrze podczas spływu rzeką. Czeka Cię niejedna kłoda, niejedna przenioska, niejeden zator kajakowy, która sprzyja budowie silnych więzi, opartych na zmęczeniu i adrenalinie.
Mała rada: korzystaj ile się da w trakcie spływu, obijaj się, płyń tratwą, wpadnij na przeszkodę (choćby specjalnie) itd., bo po nim (jeśli to ambitny spływ) raczej nikt nie będzie miał ani siły, ani chęci, żeby cokolwiek organizować.
Tutaj widoki są trochę gorsze…
Redakcja strony