W Warszawie dyskutowano o wolnym dostępie do treści naukowych

Dzięki otworzeniu dostępu do nauki, polskie badania mają szansę stać się bardziej widoczne – mówił w poniedziałek wiceminister nauki Włodzisław Duch. Opowiadał o ministerialnych pracach dot. repozytoriów, cyfrowych bibliotek i bezpłatnych publikacji naukowych.

W lipcu MNiSW przyjęło program Otwartego Dostępu. W dokumencie „Kierunki rozwoju otwartego dostępu do treści naukowych w Polsce” – jak podsumowuje resort w komunikacie – znalazły się m.in. plany utworzenia otwartych repozytoriów, cyfrowych bibliotek i bezpłatnych czasopism i publikacji naukowych. Program zawiera propozycje zaleceń w zakresie otwartego dostępu (OD) do publikacji naukowych, zarówno dla MNiSW, jak i instytucji finansujących badania, jednostek naukowych oraz uczelni. W poniedziałek w Warszawie podczas konferencji „Otwieramy polską naukę” po raz pierwszy zaprezentowano ten dokument środowisku akademickiemu.

Program Otwartego Dostępu (OD) jest m.in. odpowiedzią na zalecenie Komisji Europejskiej z 2012 r. w sprawie dostępu do informacji naukowej i jej ochrony. Wprowadzanie OD będzie się wiązać ze zwiększeniem nakładów na informatyzację nauki ze środków budżetowych oraz unijnych.

Prof. Duch wymienił, że Polska poczyniła już szereg kroków na rzecz otwierania nauki. Jednym z nich jest Wirtualna Biblioteka Nauki. „W ramach niej nasi uczeni mają dostęp do prawie wszystkich publikacji naukowych interesujących szerokie rzesze naukowców” – powiedział wiceminister Włodzisław Duch. Ministerstwo pomaga również konsorcjom w finansowaniu dostępu do bardziej niszowych publikacji naukowych. „Chcielibyśmy, by również naukowcy pracujących w firmach mieli taki dostęp” – dodał.

Zaznaczył jednak, że zapewnienie jedynie polskim badaczom dostępu do publikacji w ramach Wirtualnej Biblioteki Nauki sporo kosztuje. A to nie koniec kosztów związanych z publikacjami naukowymi. Aby móc opublikować tekst w czasopiśmie o otwartym dostępie, zwykle badacz musi wcześniej zapłacić. Koszty zwykle również ponosi wtedy państwo. Polska płaci więc i za dostęp do publikacji, które wychodzą w czasopismach o płatnym dostępie, jak i za możliwość publikowania w Open Access.

Duch zwrócił uwagę, że osoby, które chcą mieć dostęp do polskich publikacji, mogą korzystać np. ze zbiorów Federacji Bibliotek Cyfrowych, która udostępnia 2,5 mln dokumentów, a także ze zbiorów Biblioteki Narodowej, która już zeskanowała ok. 2 tys. czasopism – nie tylko naukowych. Korzystać można też z cyfrowych repozytoriów tworzonych przez różne polskie instytucje.

Problemami wolnego dostępu zajmuje się powołany w ministerstwie zespół ds. otwartej nauki. Ma on m.in. tworzyć zalecenia dotyczące tego, jak otwierać naukę i jak finansować publikacje w otwartym dostępie. Zespół wypracował już rekomendacje m.in. dla instytucji finansujących badania naukowe, naukowców, wydawców czasopism naukowych i resortu nauki.

„Wśród rekomendacji dla instytucji finansujący badania znalazło się m.in. zalecenie, aby w regulaminach konkursów grantowych dodać zapisy dotyczące otwartych publikacji. Chodzi o to, aby naukowiec mógł sobie zaplanować w grancie pieniądze na publikacje w otwartym dostępie” – mówiła podczas konferencji „Otwieramy polską naukę” Bożena Bednarek-Michalska z resortu nauki.

Wydawcom czasopism naukowych – opisywała Bednarek-Michalska – zaleca się przede wszystkim transformację do postaci otwartej, zwłaszcza tych czasopism, które są wydawane z publicznych pieniędzy. Według zapisów dokumentu, naukowcom zaleca się publikowanie jak największej liczby publikacji w otwartym dostępie oraz uwzględnianie w grantach kosztów publikowania w takim trybie. Z kolei MNiSW powinno m.in. monitorować i oceniać działania instytucji naukowych na rzecz otwartego dostępu oraz stworzyć repozytorium dla tych instytucji, które nie posiadają własnych repozytoriów.

„Otwarty dostęp do czasopism to jednak rzecz stosunkowo prosta” – ocenił prof. Duch. Przyznał, że trudniejsza jest kwestia zapewnienia otwartego dostępu do danych badawczych – gromadzonych np. podczas eksperymentów. „Otwarty dostęp do danych umożliwił szybki rozwój genetyki, biologii i medycyny molekularnej, badań nad mózgiem, usług opartych na danych satelitarnych. Gromadzenie i analiza dużych danych umożliwia oszczędności w rolnictwie, ochronie środowiska, zapobieganiu powodziom i innym katastrofom, produkowaniu energii ze źródeł odnawialnych, sterowaniu ruchem samolotów czy pociągów przewożących towary w globalnej skali, analizie zagrożeń epidemiologicznych. Skupienie nauki wokół repozytoriów i analizy dużych danych to nowa droga do rozwiązywania naprawdę złożonych problemów o wielkim znaczeniu społecznym” – mówił Włodzisław Duch.

PAP – Nauka w Polsce

Pin It

Komentowanie zakończone.