Jan M. Piskorski
o wygnańcach XX-wiecznej Europy
Wiek XX określa się niekiedy jako erę uchodźców, wędrowców, uciekinierów, nomadów, a także jako stulecie wypędzeń, względnie migracji przymusowych” – pisze prof. Jan M. Piskorski w opublikowanej przez Państwowy Instytut Wydawniczy książce „Wygnańcy. Przesiedlenia i uchodźcy w dwudziestowiecznej Europie”. Publikacja ukazała się w serii „Rodowody współczesności”. Zjawisko wypędzenia autor przedstawia nie tylko jako fakt historyczny i statystyczny, ale również poprzez przeżycia konkretnych osób.
W Europie już na początku stulecia popłynęły fale uciekinierów przed czystkami etnicznymi towarzyszącymi powstawaniu i utrwalaniu się państwa homogenicznego. Pod koniec wieku główną przyczyną przymusowych migracji był upadek systemu komunistycznego. Między tymi dwoma cezurami przez Europę przemaszerowały miliony uchodźców, zesłańców i wygnańców.
„Bynajmniej nie liczby, od których zwykle się zaczyna, decydują o specyfice XX stulecia w historii procesów uchodźczych. Prawda, że liczby porażają, gdyż dawno przekroczyły granice wyobrażalności, nawet jeśli wszystkie traktować w ogromnym przybliżeniu, ponieważ rzeczywistych najczęściej nie znamy” – uważa prof. Piskorski.
„Po pierwsze bowiem, aż po przełom XIX i XX w. nikt nie liczył uchodźców. Po drugie, liczba uchodźców zależy w znacznej mierze od przyjętej definicji zjawiska, inaczej mówiąc, od tego, kogo zaliczymy do kategorii uchodźców. Wielu z nich umyka wszelkim statystykom, co szczególnie dotyczy uchodźców wewnętrznych, którzy w sensie formalnym nie są w ogóle uchodźcami, gdyż nie przekroczyli granicy własnego państwa” – dodaje historyk. Jako przykład podaje miliony zesłańców w Rosji czy też współcześnie dwa miliony uchodźców kurdyjskich w Turcji.
Według historyka, można stwierdzić, że sama dwudziestowieczna Europa wyprodukowała nie mniej niż 80 milionów uchodźców, oczywiście z pominięciem milionów wychodźców – ekonomicznych emigrantów do krajów Nowego Świata. „Sporej części z tych ostatnich się nie powiodło. Wrócił nie tylko +Pan Balcer z Brazylii+, bohater przejmującego poematu Marii Konopnickiej, wydanego nie przypadkiem w 1910 r., kiedy tylko do USA wyjeżdżało rocznie milion Europejczyków. Wraz z nim wracały – jak się szacuje – miliony innych, średnio czwarta część wychodźców” – ocenia prof. Piskorski.
Obecnie przyjmuje się, że liczba imigrantów, czyli ludności niezamieszkującej w swoich własnych krajach, wynosi 180 milionów, czyli 3 proc. światowej populacji. „Liczbę przymusowych migrantów we współczesnym świecie szacuje się na pięćdziesiąt milionów, z czego ponad połowę stanowią uchodźcy wewnętrzni, co daje jeden procent ludzkiej populacji, tyle że wielkości te nie rozkładają się równomiernie” – pisze prof. Piskorski. Jak podkreśla, same liczby rzadko mówią prawdę. „Współczesne gromady uchodźców są bowiem ogromne, lecz w proporcji do wcześniejszych stosunków demograficznych dawniejsze liczby wcale nie muszą być mniejsze” – dodaje.
***
Jan M. Piskorski – prof. historii porównawczej Europy na Uniwersytecie Szczecińskim, tłumacz i publicysta, m.in. „Odry”, „Więzi”, hiszpańskiego „L’Avenc” i niemieckiego „Merkura”. Laureat nagrody Berlińsko-Brandenburskiej Akademii Nauk w 2010 r. Redaktor i współautor „Pomorza poprzez wieki” (1999, nagroda KLIO), autor książki „Polacy i Niemcy. Czy przeszłość musi być przeszkodą?” (2004) oraz wielu książek i artykułów publikowanych m.in. w Austrii, Hiszpanii, Niemczech, USA i Wielkiej Brytanii.
PAP – Nauka w Polsce
esz/ agt/bsz
Redakcja strony